» Recenzje » W stronę słońca

W stronę słońca


wersja do druku
Redakcja: Małgosia 'Malgosia' Wilczyńska

W stronę słońca
Film o grupie ludzi i ich wyprawie na Słońce musi być tragedią, a jedyne pytanie, jakie pozostaje, to jak wielką. Seans dowiódł, że gigantyczną. Mamy kwiecień i już wyłonił się faworyt w rywalizacji o miano najgorszego filmu roku. Danny Boyle dopiął swego, robiąc film gorszy, bardziej durny i irytujący niż Jądro Ziemi. To pierwszy film od dawna, który zupełnie przekroczył wszelkie granice mojej tolerancji. Tak dalece, że nie jestem w stanie ogarnąć wszystkich jego wad.

Sama idea lotu na Słońce to obiekt dowcipów, stąd próba zrobienia filmu na serio o czymś takim wydaje mi się samobójstwem. Do tego całego szaleństwa dokłada się fakt, że Polacy zobaczą ten film przed Amerykanami (przynajmniej przed tymi praworządnymi). Premiera w USA zapowiedziana jest dopiero na wrzesień, jednak nie zdziwi mnie, jeśli 50 milionowy budżet się zwróci.

Co tu mówić – pójść na ten film to pewien obciach. Kilkukrotnie rozważałem danie za wygraną, jednak recenzencki obowiązek zmusił mnie do obejrzenia całości. Wszystkim odważnym polecam wziąć na seans okulary ze sztucznym nosem i wąsami, żeby znajomi przypadkiem Was nie rozpoznali. W stronę słońca jest tak żenujące, że człowiek czuje się głupio tylko dla tego, że to ogląda. Zastanawia mnie, jak głupio czuli się Michelle Yeoh lub Cillian Murphy, których uznaję za dobrych aktorów, na planie filmowym.

Nowy produkt fabryki snów jest kolejnym dowodem na to, że amerykanie (przynajmniej w Hollywood) uznają bombę atomową za remedium na wszystkie problemy od 1945 roku. Asteroida? Wysadzić. Kosmici? Wysadzić. Jądro Ziemi przestało się kręcić? Wysadzić. Jak w tych wszystkich sprawach pomogło, to i zepsute Słońce od bomby się naprawi. Ale żeby przeskoczyć Armagedon, Dzień Zagłady, Dzień niepodległości i Jądro Ziemi, bomba będzie mieć rozmiar Manhattanu.

Pod fantastycznie nierealną tarczą chroniącą statek i załogę od spłonięcia nawet wewnątrz gwiazdy, kryje się znacznie więcej durnot. Mimo okiełznania sił grawitacji (obecnej na statku) wciąż stosowany jest napęd odrzutowy. Skafandry astronautów są tak niedorzeczne, że przebijają ARTUTa w stroju króliczka. Jeśli idzie o resztki rozsądku, to opadłem zupełnie z sił, kiedy bohaterowie zaczęli się okręcać folią aluminiową w ramach przygotowania się do przelotu w próżni bez rzeczonych skafandrów. Od tej pory starałem się ratować swoją poczytalność, przyjmując co rusz inną, mniej lub bardziej wygodną pozycję i zerkając na zegarek w nadziei na koniec seansu.

W całej galaktyce wad W stronę słońca warto wymienić również niekonsekwencję. Film SF (choć z Science jego związek jest symboliczny) w okolicach połowy zmienia się nagle w survival horror z motywami mistyczno-religijnymi. Do tego odnoszę wrażenie, że całość miała być symboliczną zadumą nad człowiekiem postawionym wobec ekstremalnej sytuacji. Jednak nie obchodzi mnie, jakie głębokie treści o poświęceniu jednostki dla ogółu miały się tam znaleźć, skoro umieszczono je nieumiejętnie i dennie.

W stronę słońca broni się niezłą muzyką, której szkoda na tak fatalny film, oraz niezłą obsadą. Jednak nawet dobrzy aktorzy (np. wspomniani Cillian Murphy i Michelle Yeoh) nic nie zdziałają, jeśli wrzuci się ich w totalnie durną historię z drewnianymi dialogami. To umożliwia tylko jedną rekomendację W stronę słońca. Unikajcie go jak ognia. Nawet seans nocą tu nie pomoże.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę


Ocena: 1 / 6



Czytaj również

Odyseja kosmiczna… 2057
- recenzja

Komentarze


Tarkis
   
Ocena:
0
Heh, nie myslalem ze cos moe przebiuc Jadro Ziemi- az chyba z ciekawosci obejrze :D
15-04-2007 20:07
Malkav
   
Ocena:
0
Ej no Jądro Ziemi było spoko. Z moją lubą urządzaliśmy zawody w "kto zginie następny". :D

A ten film musze zobaczyć, ciekawe czy dostarczy mi podobnej rozrywki jak w/w Jądro Ziemi ;)
15-04-2007 21:03
Iman
   
Ocena:
0
Heh, a mówiłam już po trailerze, że to będzie shit. Dobrze, że się jednak na to nie wybrałam do kina.
Ale recenzja dobra :) "W całej galaktyce wad" spodobało mi się szczególnie ^^
16-04-2007 08:58
Deckard
   
Ocena:
0
No niestety, kino sf obecnych czasów to maksymalna żenada dla 10-letniego idioty wychowanego na X-Boxie i MTV. Największym problemem było połączenie oglądalnych wątków i elementów z innych filmów sf w jedną całość, aby dany tytuł sprzedał się "znakomicie". Czytając tą reckę zmieniam zdanie - już nie trzeba troszczyć się o sens połączenia tych rzeczy. Idąc od paru lat na film sf wiem, że 1. będzie to supermisja ratowania wszechświata, 2. polityczna poprawność na pokładzie i monologi będą mdlić skuteczniej, niż choroba morska, 3. obowiązkowo ktoś będzie hasał w próżni bez skafandra, 4. kolorystyka filmu będzie oscylowała w tonacji MTV - róż, błękit, pulsujące światełka itp, 5. połowa załogi zginie.

Wniosek: ostatnim dobrym filmem sf był Ukryty Wymiar by Paul Anderson (Serenity traktuję jako kino czysto rozrywkowe i nie do końca sf), zaś zamiast chodzić do kina powinno się odwiedzać wypożyczalnie z dawnymi filmami, jak Outland, Alien albo Moon 44, w których: 1. jak dobrze pójdzie, bohater uratuje siebie a i tak bez urazów się nie obędzie, 2. wyeksponowane są konflikty rasowe/społeczne, 3. człowiek jest malutkim robaczkiem przy technologii jaką stworzył i nad którą tak naprawdę nie panuje, 4. tonacja kolorystyczna i styl tła utrzymane w konwencji very-hard-sf (wszystko ciężkie, solidne, brudne aczkolwiek są komputery, monitory, itp), 5. patrz pkt 1.

Craven - pytam się o mały spojler: czy w WsS(ysie) jest wątek ze zbuntowanym androidem? Jeżeli tak - to ten film jest kalką Sunfire z lat `90.
16-04-2007 12:03
996

Użytkownik niezarejestrowany
    Prawda to
Ocena:
0
choć nad stwierdzeniem, że ostatnim dobrym był Ukryty Wymiar musiałbym się jeszcze zastanowić. Jednak napewno - od dawna trudno o porządny SF ze statkami kosmicznymi itd.

Do tego coraz częściej drażni mnie łopatologia na potęgę. Tłumaczenie nawet rzeczy oczywistych. Z całych sił próbują rozleniwić mózgi.
16-04-2007 14:32
Tarkis
   
Ocena:
0
Obejrzalem i... naprawde jest zenujacy. Kto daje pieniadze na te filmy, moze tez bym cos dostal- mam pomysl na film: Atmosfera na Ziemi sie ulotnila i w strone Jowisza leci ekspedycja ktora jest nasza ostatnia deska ratunku, ma pobrac z glebi planety odpowiednie mieszanki gazu a nastepnie uwolnic je nad powierzchnia ziemi. Leca tam statkiem-odkurzaczem, lecz nie wiedza ze Jowisza zamieszkuja kosmici-balony, ktorzy tak potrafia zmieniac cisnienie w poszczegolnych czesciach dziala, ze upodabniaja sie do ludzi i rozpoznac mozna ich tylko po pierdzeniu...

A nazwiemy to... "W strone jadra Jowisza" zeby nawiazywalo do obu wspomnianych tu filmow :P
24-04-2007 14:46
kaduceusz
   
Ocena:
0
@Craven - wiesz co, zaufam tej recenzji i nie pójdę :-)

@Deckard - racja, UW rządzi. Nie masz go może na DVD? ;-)

@Tarkis - LOL :-D
24-04-2007 23:36
Tarkis
   
Ocena:
0
Duce - no co? nie podoba sie :-) jak dodamy do tego jakas laske i troche krwi bryzgajacej z pekajacych balonow (kosmitow, nie laski) to bedzie hicior :-)
25-04-2007 01:06
kaduceusz
   
Ocena:
0
Swoją drogą statek kosmiczny odkurzaqcz już byłw Kosmicznych Jajach, co tez pasuje do tytułu. Myślę, że nawiązania do mitologii też byłyby na miejscu - obsada półbogów? :-)

A ten, tego, chociaż łądny ten film? Estetycznie znaczy się?
25-04-2007 01:53
996

Użytkownik niezarejestrowany
    Jako-tako
Ocena:
0
zgrzy zębów utrudniał ocenę tego aspektu :P

Kolorystycznie jest spoko.

EDIT: Tarkis - Twojemu pomysłowi na film brakuje bomby atomowej.
25-04-2007 08:58

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.