» Teksty » Artykuły » Samotność łowcy, samotność ofiary

Samotność łowcy, samotność ofiary


wersja do druku

Izolacja i wyobcowanie u Ridleya Scotta

Redakcja: Maciej 'Repek' Reputakowski

Produkcji, o których mowa w niniejszym tekście, fanom science-fiction przedstawiać nie trzeba. Niewiele jest bowiem filmów, które tak zgodnie uznawane są za klasykę kina fantastycznego. Obcy: 8 pasażer Nostromo (Alien, 1979) i Łowca androidów (Blade Runner, 1982) Ridleya Scotta to dwie produkcje SF osadzone w różnych realiach, jednak połączone nie tylko osobą reżysera, ale także paroma wspólnymi motywami tła. Motywami nie wpływającymi silnie na przebieg fabuły, jednak zaznaczonymi wystarczająco mocno, by zbudować pewien schemat, który powraca w późniejszych filmach Scotta. Wymienione powyżej obrazy zestawiam w celu zilustrowania dwóch charakterystycznych idei przedstawianych w produkcjach tego reżysera. Omówię odizolowanie, alienację, towarzyszącą bohaterom filmów samotność. W przypadku wyżej wymienionych dwóch (a właściwie, jak się okaże, trzech) filmów, stany te wywołane są częściowo przez zupełnie inne czynni zewnętrzne. Jednakże wynikający z nadrzędnej idei efekt końcowy jest identyczny.

Obcy: 8 pasażer Nostromo
Kosmiczny frachtowiec Nostromo wiozący dwadzieścia milionów ton rudy na Ziemię. Załogę stanowi siedem osób (oraz kot). Po odebraniu z planety LV-426 sygnału przypominającego ziemskie SOS, załoga decyduje się udzielić pomocy. Natrafia na olbrzymi statek kosmiczny, a w nim na wylęgarnię. Kane, zastępca dowódcy Nostromo, dotyka jednego z jaj i kończy z "twarzołapem"1 wżerającym się w hełm. Jakiś czas po powrocie załogi na statek, obcy, który rozwinął się w organizmie Kane'a, rozrywa jego klatkę piersiowa i wydostaje się na wolność. Rozpoczyna się polowanie.

Łowca androidów
Ekranizacja powieści Philipa K. Dicka Czy androidy marzą o elektrycznych owcach? to historia Ricka Deckarda, policjanta z jednostki zajmującej się tropieniem androidów (zwanych też replikantami) przebywających nielegalnie na Ziemi. Deckard wraca do pracy, by wytropić szóstkę zbuntowanych maszyn. Akcja filmu osadzona jest w Los Angeles w roku 2019, w czasach, gdy ludzie nauczyli się tworzyć maszyny na swoje podobieństwo, by te pracowały zamiast nich w trudnych warunkach na pozaziemskich koloniach. Sześć modeli Nexus-6, silniejszych i bardziej inteligentnych od ludzi, przybywa potajemnie na Ziemię. Deckard musi je wytropić i zniszczyć (co nie jest nazywane egzekucją, lecz dymisją). Problem stanowi fakt, że Nexus-6 to linia w pełni świadoma, zdolna do wykształcenia emocji.

IZOLACJA

Frachtowiec Nostromo leci w stronę Ziemi. Sam pośród gwiezdnej pustki. Załoga planowo pogrążona w hibernacji. Gdyby nie nagłe przebudzenie za sprawą sygnału z LV-426, nikt na dobrą sprawę nie zauważyłby ani statku, ani załogi. Kompletna izolacja. Nawet po wyjściu z hibernacji siedem osób (oraz kot) na pokładzie statku pozostaje odcięte od wszelkiej komunikacji z Ziemią. Załoganci zdani są tylko i wyłącznie na swoje towarzystwo oraz wzajemną pomoc w obliczu zagrożenia. Ze względu na warunki zewnętrzne mamy tu do czynienia z czysto fizyczną izolacją.

Także Deckard jest odizolowany. Jednak w jego przypadku jest to izolacja społeczna. Nie ma przyjaciół, nie ma dziewczyny (dopiero później spotyka Rachael, która zresztą w wersji reżyserskiej2 filmu długo mu nie potowarzyszy). Nie ma też partnera w pracy ani żadnego wsparcia ze strony kolegów. Owszem, nic konkretnego na temat pracy łowców nie wiadomo, lecz pewne wnioski można wyciągnąć z okruchów informacji podrzucanych przez fabułę filmu. Łowca androidów, Dave Holden, postrzelony przez Leona3 na początku filmu, pracował sam. Jednakże Deckard, nie dość, że nie posiada partnera, to na dodatek ma swego rodzaju przeciwnika wśród kolegów po fachu. Jest nim Gaff, inny pracujący samotnie łowca, który przez cały film podąża za Deckardem, nie interweniując ani razu.

OBCOŚĆ I STRACH

Deckard i załoga Nostromo to jedna strona barykady. Po drugiej czają się obcy i grupa replikantów-uciekinierów.

Obcy - nieznana forma życia, całkowicie odmienna od tego, do czego przyzwyczajona jest ludzka załoga frachtowca. Pazury, zęby, stężony kwas molekularny zamiast krwi, pasożytniczy tryb reprodukcji - to wystarczająca liczba argumentów, by zrozumieć, że nawiązanie kontaktu skazane jest na niepowodzenie. Sam wygląd zewnętrzny sprawia, że załoga nie stara się porozumieć z intruzem. Obcy również nie wyraża takiej chęci ani potrzeby. Więc ludzie ich nie podejmują. Obcy także.

W zamkniętej przestrzeni Nostromo znalazły się dwie frakcje - samotny myśliwy i zwierzyna łowna, odcięta od świata, lecz wciąż przekonana o swojej przewadze. Obcy działa w pojedynkę, również odcięty od wszelkiej pomocy. Odizolowany, w nieznanym środowisku. Jest jednak na tyle rozwiniętą formą życia, iż przystosowanie zajmuje mu niewiele czasu. Potem działa zgodnie z tym, co nakazuje mu instynkt - walczy o przetrwanie. Początkowo ścigany, ostatecznie to on zdobędzie niemal wszystkie trofea, a pokonany zostanie dopiero w ostatniej chwili przez ludzki spryt i wolę przetrwania.

Androidy Nexus-6 są podobne do ksenomorfa - są silniejsze, bardziej inteligentne od ludzi i równie obce dla homo sapiens jak przybysz z LV-426, choć z wyglądu podobne do swych stwórców. Są zwierzyną łowną,4 która - otoczona przez myśliwych - walczy o przetrwanie na wrogim terenie. Deckard nie próbuje dogadać się z Royem Battym. Wręcz przeciwnie, to właśnie replikant pokaże Deckardowi, że zachowanie godności jest ważniejsze od zdobycia trofeum na polowaniu. Ale Batty to wyjątek, być może potwierdzający unikatowe zdolności Nexus-6 do wytworzenia ludzkich uczuć. Inne zbiegłe androidy, jak Pris czy Zhora, które przybyły na Ziemię, by spotkać się ze swym twórcą, Eldonem Tyrellem, nie dążą do porozumienia - podobnie jak Deckard nie prowadzą rozmów z drugą stroną konfliktu. Chcą żyć dłużej, niż zaprogramowany okres czterech lat. Nie mają jednak zamiaru tego negocjować, odroczenie wyroku śmierci starają się wywalczyć siłą.

W obu filmach występuje motyw polowania, łowców i ofiar. W każdym z nich łowca działa sam, pozbawiony wsparcia i jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz. Inne są jedynie pobudki, które kierują prowadzącymi polowanie i zwierzyną. W Obcym to myśliwy walczy o przetrwanie powodowany instynktem. Z kolei w Łowcy androidów to zwierzyna pragnie żyć, kierując się jak najbardziej ludzkim odruchem - lękiem przed śmiercią. Samotny myśliwy poluje na równie osamotnionego przeciwnika.

Problem obcości w Obcym zasugerowany jest już w samym tytule. Obcy, czyli inny. Różniący się od nas, ludzi, na tyle, że nie potrafimy go zrozumieć. Przybysz wykreowany przez H.R. Gigera odstrasza samym wyglądem. Czarna, lśniąca skóra, pazury, podwójna szczęka pełna ostrych zębów - nie jest to ktoś, kogo chciałoby się spotkać w ciemnej uliczce. Kwas, zastępujący obcemu krew, jest w stanie przeżreć się przez całą wysokość kadłuba Nostromo. Nie istnieje sposób na porozumienie się z żyjącą maszyną do zabijania, a wynika to także z istoty tożsamości grupy. Analogicznie, słowo "Niemiec" pierwotnie oznaczało tych, którzy "nie mówią" (w domyśle: "zrozumiałym językiem"). Podobnie "obcy" - nie nasz, nie swój.

Jednak nie jest to jedyny obcy na pokładzie frachtowca. Drugim jest Ash, członek załogi, który okazuje się androidem. Gdy prawda wychodzi na jaw, reszta członków załogi jest przestraszona - ludzie boją się istoty innej od siebie. Ash, wykonując rozkaz nr 24,5 atakuje Ripley. Ponieważ nie można nawiązać z nim kontaktu, zostaje unicestwiony. Zaprogramowane funkcje nakazują Ashowi działać zgodnie z przyjętymi wytycznymi. Bez zastanowienia, bez emocji, bez ludzkich odruchów. Jest on obcą formą życia, postępującą zgodnie ze swoistym instynktem, jednak tym razem zapisanym w formie zer i jedynek. Na pojawiające się kłopoty odpowiada agresją - ludzie nie stanowią tutaj przeszkody ani fizycznej, ani psychicznej, wynikającej choćby z wyrzutów sumienia. Ash staje się takim samym wrogiem grupy, jak obcy z LV-426, z tą różnicą, że łatwiej go zabić.

SAMOTNOŚĆ

Lęk przed zagrożeniem ze strony androidów stanowi oś fabuły Łowcy androidów. Stąd też zaprogramowany czteroletni czas funkcjonowania linii Nexus-6. Dla dodatkowego zabezpieczenia przeciwko powracającym na Ziemię replikantom powołano oddziały łowców. Jednak w tym filmie Scotta roboty nie są zwyczajnymi intruzami. Mają emocje, cel w życiu, a także wolę walki nie powodowaną przez oprogramowanie. Chcą, by Tyrell pozwolił im żyć. Gdy okazuje się, że jest to niemożliwe, Batty popełnia ojcobójstwo. Zachowuje się jak syn, który zawiódł się na ojcu i ma powody, by go nienawidzić. Gdyby był typową maszyną, myślącą w kategoriach logicznych, nie zabiłby Tyrella. Jego śmierć nie zmieniła bowiem nic. Jednak Battym powodowały emocje, typowe właśnie dla ludzi, nie dla sztucznego tworu. Mimo tego byli traktowani - on i jego towarzysze - jak zagrożenie, nieznany organizm, który należy zlikwidować, gdyż powodować może wyłącznie szkody.

Deckard tylko pozornie nie wpisuje się w kategorię obcego, lecz w istocie rzeczy jest samotnikiem, wręcz odludkiem. Jego jedyne interakcje społeczne niezwiązane z pracą obserwujemy, gdy zamawia jedzenie w ulicznym barze. W powieści Dicka Deckard miał żonę i sąsiadów, którzy w filmie się nie pojawiają. Miał też zwierzaka, elektryczną owcę, lecz wątek wymarcia prawdziwych zwierząt został w obrazie kinowym pominięty. U Scotta Deckard to społeczny outsider. Pracuje sam, żyje sam, z nikim praktycznie nie utrzymuje kontaktu. Wyjątkiem są koledzy z pracy i osoby spotykane w trakcie pełnienia służby. Wydaje się jednak, że jest to bardziej świadomy wybór, spowodowany być może niebezpiecznym zajęciem, jakim jest tropienie androidów.

Niezależnie od tego, jaką wersję przyjmiemy, obcość Deckarda polega jednak na czymś innym. Gaff podsuwa widzom rozwiązanie problemu.6 Otóż Deckard, być może, jest replikantem z linii Nexus-7,7 na tyle doskonałym, iż nie sposób odróżnić go od ludzi. Jednak dla niego również brak miejsca w społeczeństwie. Żyje w próżni, jak odcięta od zewnętrznego świata załoga Nostromo i tak samo jak pracownicy Firmy8 z Obcego jest zdany wyłącznie na siebie.

Środowisko ludzi jest dla Deckarda otoczeniem sztucznym, nienaturalnym. Umieszczono go w społeczeństwie, by przetestować implanty pamięci i generatory emocji nowej linii replikantów. Sztuczna pamięć, sztuczne uczucia, tym razem nieodróżnialne nawet przy pomocy testu Voighta-Kampffa.9 Stąd też ucieczka z Rachael w finale filmu nie powinna dziwić. Znalazł kogoś podobnego do siebie, kogoś, kto był mu bliższy niż ludzie. Co prawda tylko na parę lat, gdyż Rachael także prawdopodobnie pochodzi z linii Nexus-6.

OBCY W OBCYM KRAJU

Motyw myśliwego i ofiary, a także osamotnienia, pojawia się oczywiście nie tylko w omówionych wyżej filmach Ridleya Scotta. Najlepszym tego przykładem jest bardziej współczesna produkcja - Helikopter w ogniu (Black Hawk Down, 2001). Oparta na faktach historia ukazuje żołnierzy z amerykańskiej formacji Rangers, uwięzionych w centrum Mogadiszu, stolicy Somalii. W wyniku nie do końca udanej operacji pojmania więźniów z rządzącego klanu Habr Nadir, żołnierze muszą ratować nie tylko załogi dwóch zestrzelonych helikopterów. Pozbawieni wsparcia, otoczeni przez tysiące wrogów, mają za zadanie przetrwać na wrogim terytorium. W tym wypadku łowcy występują w roli zwierzyny, są obiektem wielkiego polowania z nagonką. Stają się trofeum, okazją do przeprowadzenia pokazu siły przez miejskie milicje dowodzone przez Mohammeda Farraha Aidida, udzielnego władcę Somalii i rzeczywistego pana życia i śmierci w tamtym rejonie.

W Helikopterze w ogniu nie ma prób nawiązania kontaktu między stronami konfliktu, istnieje jedynie agresja. Amerykańscy żołnierze zostali odcięci, pomoc nie nadchodzi, a Somalijczycy, niczym pierwotna wspólnota plemienna, urządzają krwawe łowy. Amerykanie są tam całkowicie obcy, przede wszystkim kulturowo. Przybyli z kraju, w którym ceni się zupełnie inne wartości i gdzie życie ludzkie, a także doczesne szczątki, mają o wiele większe znacznie zarówno dla sprawujących władzę, jak i zwykłych podwładnych (słynna zasada Leave no man behind). Ponadto znaleźli się w centrum wrogiego obozu, traktowani jak zło, które należy wyplenić za wszelką cenę.

Z drugiej strony w izolacji tkwiła sama Somalia i jej mieszkańcy. Amerykanie przybyli tam, by chronić dystrybucję żywności prowadzoną przez ONZ. Po klęsce operacji w Mogadiszu wojska USA zostały z Somalii wycofane. Dziś sytuacja w tym kraju jest taka sama, jak w 1993 roku, gdy przeprowadzano operację: trwa wojna domowa, panuje głód, działają separatyści z Somalilandu. Zetknięcie się obcych, niezrozumiałych dla siebie nawzajem sił doprowadziło jedynie do konfliktu, który nie przyniósł żadnych zmian: kraj pozostał w izolacji, a porozumienie kultur nie nastąpiło. Każdy pozostał u siebie - Amerykanie z Amerykanami, Somalijczycy z Somalijczykami. Niczym replikanci trzymający się podobnych sobie i ludzie mający kontakt z obcymi. Brak dialogu, brak zrozumienia, brak jakichkolwiek cech wspólnych poza, niekiedy, wyglądem.

A POLOWANIE WCIĄŻ TRWA

Omówione filmy Ridleya Scotta mówią o samotności i różnicach, których czasem nie da się przezwyciężyć. Obcy pozostanie obcym, z pazurami i kwasem zamiast krwi. Replikanci będą budzić strach w ludziach - jak bowiem nie bać się kogoś, kto wygląda niewinnie, ale może bez problemu przebić ręką ścianę, o ciele człowieka nie wspominając? Wszyscy chcą żyć, jednak nie są w stanie przekazać tego pragnienia w pokojowy sposób drugiej stronie. Brak płaszczyzny porozumienia rodzi agresję. Ktoś staje się myśliwym, ktoś inny zwierzyną. Polowanie nie jest problemem, gdy ma się do dyspozycji setki karabinów. Jednak w izolacji, bez wsparcia, we wrogim lub nieznanym środowisku nawet tysiąc dział nie wystarczy.

Każde polowanie rozgrywane jest w samotności, między myśliwym i jego ofiarą. Zawsze istnieje zamknięta przestrzeń konfliktu, w którą nikt z zewnątrz nie chce wkroczyć. Przyczyną jest strach, obojętność, brak środków lub własne, ciemne interesy (Firma w Obcym). Tacy są, niestety, ludzie. Roy Batty potrafił uratować Deckarda. Ciekawe, czy Deckard - będąc androidem bądź nie - potrafiłby postąpić tak samo, czy też rola myśliwego wzięłaby górę nad ludzkimi odruchami? Czy pochyliłby się nad umierającym replikantem, równie obcym dla niego, jak ksenomorf dla załogi Nostromo?



1 ang. facehugger
2 Opieram się na wersji reżyserskiej Blade Runnera jako pełniejszej i wierniej oddającej wizję Ridleya Scotta.
3 Leon Kowalski, jeden ze zbiegłych androidów.
4 Łowcy maja prawo zastrzelić każdego napotkanego replikanta.
5 Sprowadzenie na Ziemię obcej formy życia za wszelką cenę.
6 Scena ze snem Deckarda, w którym pojawia się jednorożec, i późniejsze pozostawienie przez Gaffa origami jednorożca przed drzwiami mieszkania Ricka.
7 Informacja o Nexus-7 pochodzi z wywiadu, jakiego Ridley Scott udzielił Paulowi M. Sammonowi.
8 Korporacja Weyland-Yutani, właściciel Nostromo.
9 Nie wiadomo, czy Deckard był poddany próbie V-K, nie odpowiedział bowiem na pytanie Rachael, czy sam przeszedł test.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


Deckard
   
Ocena:
0
Moim zdaniem pominąłeś jeszcze rozwarstwienie wewnątrz samych społeczności - w "Obcym" było to pokazane poprzez klasyczny (z punktu widzenia amerykańskiego widza schyłku lat `70) konflikt na linii związek zawodowy (obsługa techniczna, żądająca dodatkowych dniówek i premii za wizytę na planetoidzie, oraz obawiająca się wykiwania przez Firmę) a oficerowie floty handlowej (lepsze kontrakty). Scena w stołówce to jedna z najlepiej zrealizowanych tego typu w histroii kina.

W "Łowcy" natomiast to również klasyczny fragment - Bryant zwraca się do Deckarda: "Stój koleś. Wiesz jak jest - jeżeli nie jesteś gliną, jesteś nikim". Przechodnie to tło - Deckard może strzelać, przebywać w strefach zamkniętych i nawet trzymać w szachu korporację Rosena (powieść). A gdzieś na szczycie jest właśnie świat korporacji - błyszczące wnętrza pełne antyków, supernowoczesne technologie, zwierzęta.


Załoganci zdani są tylko i wyłącznie na swoje towarzystwo oraz wzajemną pomoc w obliczu zagrożenia. Ze względu na warunki zewnętrzne mamy tu do czynienia z czysto fizyczną izolacją.

Pominąłeś Matkę - SI z pokładu, do której dostęp mają Dallas i Ripley. Jej rola jest niebagatelna.


Przybysz wykreowany przez H.R. Gigera odstrasza samym wyglądem. Czarna, lśniąca skóra, pazury, podwójna szczęka pełna ostrych zębów - nie jest to ktoś, kogo chciałoby się spotkać w ciemnej uliczce

Są także concept arts pokazujące wcześniejsze wizje obcej istoty i statku-reliktu;)

Btw - nie zapominajmy, iż w wersji reżyserskiej Obcego pojawia się wątek budowy gniazda - Ripley wkracza z miotaczem do komory, gdzie znajduje uprowadzonych członków załogi, uwięzionych w zaschniętej ślinie.


Drugim jest Ash, członek załogi, który okazuje się androidem

Ash to w ogóle ciekawa historia - w dialogu z Ripley zostaje ujawniony fakt, iż organizm ten został namierzony już wcześniej...


. Chcą, by Tyrell pozwolił im żyć. Gdy okazuje się, że jest to niemożliwe, Batty popełnia ojcobójstwo. Zachowuje się jak syn, który zawiódł się na ojcu i ma powody, by go nienawidzić. Gdyby był typową maszyną, myślącą w kategoriach logicznych, nie zabiłby Tyrella. Jego śmierć nie zmieniła bowiem nic

Nie zgodzę się z tak kategorycznym twierdzeniem. Brak Eldona oznacza zatrzymanie prac nad kolejnymi modelami.


Otóż Deckard, być może, jest replikantem z linii Nexus-7,7 na tyle doskonałym, iż nie sposób odróżnić go od ludzi. Jednak dla niego również brak miejsca w społeczeństwie

Taa... podobnie jak kwestia czerwonego odblasku na siatkówce, której nie zaobserwowano u ludzi, zaś u Rachel, Pris, Batty`ego i Deckarda tak. Dla mnie to popłuczyny...


Oba filmy to absolutna pierwsza liga - tworzone w czasach, gdy efekty liczyły się w niewielkim stopniu, za naprawdę małe pieniądze z młodymi i jeszcze nie tak obeznanymi aktorami (Ford był wyjątkiem - SW). Liczyła się głębia zobrazowania świata, trapiących go problemów, sportretowanie ludzi... Dzisiaj Deckarda zagrałby Colin Farell, mielibysmy kilka poscigów spinnerami, świat wyglądałby plastikowo, zaś muzykę robiłby Hans Zimmer - i chyba tylko ona przypadałaby mi do gustu. Obcego możemy podziwiać w AvP i nadchodzącym AvP 2 - czekam na political corectness, wygładzony świat i 50 centa rapującego teledysk z motywem przewodnim... Yo, yo, A v P, come my bitch, ah ah, crazy mudafucka... :/
11-12-2006 14:10
Seji
   
Ocena:
0
Eldon - smierc nie zmienia nic dla linii Nexus-6. Zauwaz, ze to jest typowo ludzki egoizm. JA chce dla SIEBIE. Nie dla innych. I co, ze nie bedzie innych modeli? Nie moja sprawa.

Popluczyny - coz, oficjalna wykladnia to oficjalna ;).

Obcy rezyserska - tak, to uwzglednilem, nie wprost, ale balem gniazdo pod uwage (pomijajac jego rozne interpretacje i wersje, ze ksenomorf moze sie zmienic w krolowa).

Zas co do spolecznosci: interesowala mnie bardziej grupa (hmm, obcy to nie grupa, gatunek moze? ;)) jako calosc i jej zachowanie - z pokazaniem pewnych jednostkowych wyjatkow. Ten tekst byl moja praca zaliczeniowa u dr Piotra Kletowskiego (UJ) dotyczaca konkretnego zagadnienia (jak w tytule). Sila rzcezy nie moglem - i nie chcialem - wchodzic w analizy elementow pobocznych.
11-12-2006 14:37
~Iris

Użytkownik niezarejestrowany
    Blade Runner
Ocena:
0
Zdanie Ridleya Scotta na temat tego filmu zmienia się niestety zbyt często, odskakując od pierwowzoru, potem powracając, potem znów mówiąc jasno - Deckard był replikantem.

Problem jest taki, że rezyserska wersja jest zupełnie nielogiczna w wymowie, podczas gdy tak zwana wersja Intenational jest bardzo logiczna (Polscy widzowie nie znają równic między wersjami, a było ich niebagatela pięć na przełomie czasu, część tylko dla widowni U.S.A).

Nielogiczność rezyserki własnie polega na jednorożcu i sugestii, że Deckard jest tymże androidem. Co miałoby to zasugerować oprócz jednorożca? Krwawienie Deckarda po dostaniu w gębę? Sorry, ale Roy nie krwawił, tak jak i inne androidy Nexus-6. Owszem, niby ma o to chodzić z Nexusem-7, ale jak na moje, jest to dorabianie filozofii do reżyserki, aby miała ona sens. Podczas gdy go nie ma.

Jednak problemem jest wersja International w konteksćie twojego tekstu. Wg. mnie jej nie rozumiesz, a piszesz o tym tekst. Nexusy nie są tutaj "synami", Tyrell ojcem. To nie ten konflikt. To konflikt Stwórca-Człowiek. Co miałby powiedzieć człowiek Bogu? "Chcę więcej życia, skurw...". Zresztą, cały czas padają takie aluzje w dialogu między nimi, ty jednak pomijasz to w tekście.

Co do czerwonych oczu, jak i testu V.K to jest majstersztyk, który naprowadza na właściwe odpowiedzi. Seria pytań, jaką Deckard prezentuje (oraz jedno pytanie Holdena do Leona) jest tutaj kluczowe. "Widzisz idącą ci po ramieniu osę. Co robisz?" i cała seria tych pytań. W filmie, inaczej niż w książce, nie wspomina się o tym, iż zwierzeta nie istnieją już w tym świecie. Po co więc te pytania? One mają wskazać niewiedzę androida o tym fakcie, ale tylko w książce. To własnie jest iluzją w filmie. W filmie każdy android odpowiada tak, jak postąpiłby obecny człowiek. Zabiłby osę, zadzwonił po policję jak ktośby mu dał portfel z dziecięcej skóry, przwróciłby żółwia na skorupęm aby zaspokoić ciekawość czy to samiec czy samica.
W wesji International, Androidy to ludzie - ci prawdziwi. Wszyscy inni pokazani w tym filmie, to odczłowieczone maszyny, które koncentrują się na swoich zadaniach. Błysk w oczach ich własnie pokazuje, które z nich jest "człowiekiem" a które nie.

Co do bycia outsiderem, to każdy w "Łowcy..."nim jest, oprócz Roya Betty. Każdy, kto ma tam iskrę człowieczeństwa, dąży do związania się z kimś innym. Deckard z Rachel, Roy z Pris, Leon z pierwszą zabita androidką.
11-12-2006 16:07
Seji
    Kwestia ojca
Ocena:
0
Pozwole sobie w kwestii ojca-stworcy zacytowac: "Ojcze nasz, któryś jest w niebie".

Tyrell tworzyl "na obraz i podobienstwo swoje". To Bog-ojciec, stworca i rodzic.

Kwestia wersji - jak zaznaczylem, opieram sie na rezyserskiej i nie bylo moim zamiarem analizowanie roznic miedzy wydaniami. AFAIR "international" rozni sie zreszta glownie scenami przemocy, ktore z "domestic" wycieto.

I swoja droga wersji BR mozna naliczyc 6, wydan 8. Co jednak w tym akurat przypadku jest malo istotne.
11-12-2006 16:33
Deckard
   
Ocena:
0
Eldon - smierc nie zmienia nic dla linii Nexus-6. Zauwaz, ze to jest typowo ludzki egoizm. JA chce dla SIEBIE. Nie dla innych. I co, ze nie bedzie innych modeli? Nie moja sprawa.

Skonfrontuj zatem to stwierdzenie z finałową sceną na dachu, w toku której wpierw Deckard zostaje doprowadzony do kresu swojego życia (gdy nie może utrzymać się na belce i zaczyna spadać), następnie zaś Batty wypowiada te słowa: "Całkiem nowe doświadczenie - być ofiarą"...


coz, oficjalna wykladnia to oficjalna

Hm - niestety nie jest dla mnie wiarygodnym argumentem wypowiedź dokonana w okresie promowania wydania dvd (które nota bene nie ukazało się w trzecim świecie, czyli w Polsce do dnia dzisiejszego).


pomijajac jego rozne interpretacje i wersje, ze ksenomorf moze sie zmienic w krolowa

Royal Jelly! Royal Jelly! :)


Problem jest taki, że rezyserska wersja jest zupełnie nielogiczna w wymowie, podczas gdy tak zwana wersja Intenational jest bardzo logiczna

Hm - nie zgodzę się. Oglądając DC odniosłem oto takie wrażenie, iż główni bohaterowie - Rick i Rachel już nigdy nie zaznają chwili wytchnienia. Koszmar bijący ze słów Battyego staje się rzeczywistością - Deckard już zawsze będzie musiał patrzeć za siebie i mieć broń przy boku nawet przy tak prozaicznej czynności, jak wejście do windy.


W filmie, inaczej niż w książce, nie wspomina się o tym, iż zwierzeta nie istnieją już w tym świecie

Dialog między Rachelą a Rickiem może nas naprowadzać - jaki sens pytać się kogoś, czy jego zwierzę jest sztuczne?


W filmie, inaczej niż w książce, nie wspomina się o tym, iż zwierzeta nie istnieją już w tym świecie. Po co więc te pytania? One mają wskazać niewiedzę androida o tym fakcie, ale tylko w książce. To własnie jest iluzją w filmie. W filmie każdy android odpowiada tak, jak postąpiłby obecny człowiek

Holden przedstawia scenę Kowalskiemu, padają słowa: "Co to jest żółwica?" i zaraz potem "Tak, widziałem coś takiego". Scott przemycił tu wątek z książki: Deckard dokonuja tam takiego spostrzeżenia: "Ona cały czas mówi TO, jakby zwierzę było rzeczą".

Odnośnie błysku w oczach i związków - co zatem z JF Sebastianem? Stworzył sobie towarzyszy, rozgrywał partie szachów z Eldonem, pomagał Pris, lecz błysku w jego oku nie obserwujemy...

PS Pierwsza androidka to Zhora ;)
11-12-2006 16:44
Repek
    A ja...
Ocena:
0
...jeszcze tutaj wielkie dzięki dla Sejiego za możliwość pracy nad tym tekstem. Jeden z najciekawszych artykułów, jakie miałem okazję redagować i w ogóle czytać na Polterze. Ciekawy, wciągający w refleksję, intrygująco zestawiony z BHD.

Więcej? :)

Pozdrawiam
11-12-2006 18:13
Deckard
   
Ocena:
0
To ja niecierpliwie czekam na zamieszczenie swojej przygody-laureatki konkursu Bissel.pl na łamach Poltera. Wszak Łowca Androidów pełną (i ponoć niespotykaną) gębą :)
11-12-2006 18:38
~Iris

Użytkownik niezarejestrowany
    Deckard
Ocena:
0
Owszem, mówi "I've Killed it" jednak w angielskim nie wprowadza to takiego rozrównienia jak TO a JĄ. Przpomina mi się jak na pewnych wykładach z horroru kobieta analizowała "Lśnienie' Kinga/Kubricka analizując zdanie "Jacka nudzą takie sprawy, ciągła praca, brak zabawy". Argumentem był rym i rytm zdania. Fajno, ale po angielsku brzmi inaczej i inne ma znaczenie.

JF Sebastian (eehhh..piękna postać) nie jest elemnetem świata ludzie-androidy. JF jest elemnetem świata ludzie-stwórcy. To kolejny aspekt piękna tego filmu.

Dzieki za przypomnienie imienia Zhory, wyleciała mi z pamięci.

Do Sejiego:

Owszem, wiem że jest więcej wersji tego filmu, ale nie kwalifikuje cenzury w wersję. Kwalifikuje łączone wersje - DC z innymi.

Jeśli jednak w tekście chcesz pisać o Ojcy jako stworzycielu, w odniesieniu do Boga, to jednak pisz "Ojciec", nie ojciec.
12-12-2006 00:32
Seji
    Ojciec
Ocena:
0
O zadnym bogu, chrzescijanskim czy innym, w tekscie nie pisalem. Stad nie widze potrzeby. Zas komentarz wyjasnia jedynie moj tok myslenia.

Jaka wersje przyjalem i dlaczego - jest w tekscie.
12-12-2006 00:58
Deckard
   
Ocena:
0
Owszem, mówi "I've Killed it" jednak w angielskim nie wprowadza to takiego rozrównienia jak TO a JĄ.

Zaraz zaraz - o czym w końcu dyskutujemy? Ty piszesz ciągle o scenie przesłuchania Rachel u Scotta, ja natomiast o scenie otwierającej (Leon i Holden) oraz powieści (btw - dysponujesz oryginalną wersją "Do android dreams...?"). W wydaniu by Prószyński z roku 2003 (tłum Sławomir Kędzierski) na stronie 61 i 62 jest taki oto fragment:

Każemy przywiązać do nogi ptaka pański adres domowy i wysłać do San Francisco. Wróci pan do domu i to już tam będzie.

To, pomyślał. WCiąż nazywa sowę to. Nie ona.


Jak brzmi ten fragment oraz dialog w scenie z żółwicą w języku angielskim?


JF Sebastian (eehhh..piękna postać) nie jest elemnetem świata ludzie-androidy. JF jest elemnetem świata ludzie-stwórcy. To kolejny aspekt piękna tego filmu.

Przepraszam, mógłbym poznać źródło tego twierdzenia? jakieś opracowania, analiza na wykładach czy własna twórczość? Niestety wydaje się być zbyt wygodnym tłumaczeniem, więc chciałbym aby rozwiano wątpliwości :)
12-12-2006 11:42
~Iris

Użytkownik niezarejestrowany
    re: Deckard
Ocena:
0
Nie, ja się nie odwołuje tutaj do książki - owszem, w książce wszystko jest tak jak mówisz. W filmie już nie. Scenariusz kieruje nas na inne tory.

Druga rzecz jest moją własną twórczością, niestety trochę nakierowaną grą i początkowym nastawieniem jej na polowanie na twórców Nexusów. Zresztą, częściowo widoczne jest to w filmie, poprzez Roya i jego spotkanie czy z JF czy z twórcą oczu, czy w końcy z Tyrellem. Ważne jest co się w tych scenach dzieje, w każdej z nich. Wydłubanie oczu, dwa małe roboty witające każdego wchodzacego, no i genialna scena dialogu z Tyrellem.
Ale to moja własna "twórczość" i jestem z niej dumna.
12-12-2006 16:07
~Aneta

Użytkownik niezarejestrowany
    Giger
Ocena:
0
...uwielbiam "Obcego"...jednak moze ktoś z was wyjatkowo pasjonuje sie Gigerem?Mam specyficzne pytanie:)...nie smiejscie sie musze zaprojektowac dla niego zastwę stołową:)...jesli ktos z Was wie co on lubi jeś, jak i gdzie to proszepiszcie na maila to dla mnie wazne informacje:)

pozdrawiam
23-10-2007 00:56

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.