2008-06-27
Dawno nie widziałam równie absurdalnego filmu, który jednak sprawiłby mi tyle frajdy w czasie seansu. Fabularnie nie powala widza na kolana - akcja dość wolno się rozkręca, a potem nagle przyspiesza na chwilę i już mamy wielki finał. Cała masa strzelanin w świetnym stylu, szybkie samochody, ciekawe ujęcia, a wszystko doprawione rewelacyjną muzyką. Angelina Jolie jak zwykle przepiękna i znakomita - bez problemów można uwierzyć, że potrafiłaby skopać przeciwnika w sposób ukazany w filmie; James McAvoy - bardzo dobrze zbudował swą postać, pomimo braku możliwości na rozwinięcie skrzydeł, Freeman jak zawsze – klasa sama w sobie. Film przypomina miejscami Kod Da Vinci, a chwilami chce być Krucjatą Bourne'a - ratuje go to, że zrobiony jest z dużym przymrużeniem oka. [Marigold]
FRONTIERE(S) -
2008-06-20
Miała być recenzja, ale okazało się, że czas przeznaczony na jej napisanie można spędzić znacznie bardziej konstruktywnie – ot, na przykład gapiąc się w ścianę. Nie lubię młodzieżowych horrorków w stylu Hostelu czy Piły. Po seansie Frontiere(s) muszę jednak przyznać, że Amerykanie nie osiągnęli dna w swych produkcjach. Dokonali tego dopiero Francuzi. A początek nie zwiastował wielkiej katastrofy. Poszarpane, chaotyczne ujęcia, będące uzupełnieniem słów dziewczyny, które rozpoczynają film – słów o równych i równiejszych. Jak się jednak szybko okazało wstęp był jedynie zapowiedzią agitki, do której sprowadza się cały obraz. A wnioski z niej płynące są dość łatwe – nazizm jest zły oraz można postawić znak równości między nim a skrajną prawicą. Gdyby jednak ktoś był bardziej dociekliwy i podczas zgłębiania natury rzeczy chciał zadać pytanie o to, dlaczego nazizm jest zły, twórcy śmiało na nie odpowiedzą: bowiem naziści mają przerośnięte ego, są niekonsekwentni (mówiąc o czystości rasy, sami jej nie zachowują), są kanibalami, a ich dzieci rodzą się zdeformowane. Ot, pomioty szatana, których psychologię można rozszyfrować w ciągu kilku sekund. Twórca kilkakrotnie sugeruje, z czasem robiąc to w coraz bardziej otwarty sposób, że poszczególni członkowie rodziny (wspomniane jeszcze nie zostało, lecz kanibale - naziści tworzą pokaźną familię... brzmi znajomo?) także są ofiarami. Tylko tak naprawdę nic z tego nie wynika. Próba zawarcia w obrazie tez o humanistycznym wydźwięku jest krańcowo nieudolna.
Po seansie najbardziej żal mi jednak nie widzów, którzy oglądną to nudziarstwo, a twórców. Źle się dzieje, gdy takie filmy robi się na serio, a nie ma się ku temu talentu. Panu Gensowi życzyć należałoby większego poczucia humoru i poza ujrzeniem Teksańskiej masakry piłą mechaniczną (przez cały czas trwania obrazu reżyser i scenarzysta w jednej osobie dowodzi, że dzieło Hoopera zna całkiem nieźle) warto polecić mu chociażby zapoznanie się z panem Robem Zombie. Wówczas zrozumie, że i obecnie można stworzyć coś krwawego, zabawnego, a przy tym na dobrym poziomie technicznym. [Ivrin]
INCREDIBLE HULK +
2008-06-13
Na seansie dręczyło mnie nieodparte uczucie deja vu. Scenariusz do przygód zielonego stwora, w ogólnych zarysach był niemalże bliźniaczy do niedawno goszczącego na ekranach Iron Mana, co widać było szczególnie w rozłożeniu scen akcji (na samym początku, w środku i w scenie finałowej). Incredible Hulk jest już którymś z kolei filmem o superbohaterze, skupiającym się przede wszystkim na ludzkiej stronie herosa. Jak zwykle świetny Edward Norton, piękna Liv Tyler, przyzwoity Wiliam Hurt, ale za to bardzo przeciętny Tim Roth (z poprawionymi mięśniami wyglądał komicznie). Dołóżmy do tego przepiękne ujęcia południowoamerykańskiego miasteczka i w sumie otrzymamy warty uwagi film akcji. Szkoda tylko, że tak bardzo schematyczny… [malakh]
ZDARZENIE -
2008-06-13
Z zasady boję się filmów z gatunku horrory, thrillery i im pokrewne, zatem nie często je oglądam. Zostałam namówiona na Zdarzenie, więc lojalnie uprzedziłam osoby towarzyszące, że czasem będzie należało potrzymać mnie za rękę, ale w przypadku Zdarzenia taka konieczność pojawiła się jedynie dwa razy. A to nie świadczy za dobrze o talencie reżysera. Film jest po prostu zabawny, cała sala śmiała się w głos przez większą część obrazu, padały komentarze w stylu "o borsuki!" w scenie znanej z trailera, gdy główni bohaterowie uciekają przed wiatrem. Aktorstwo także nie zachwyca, nikt nie pokazał choćby przyzwoitego poziomu, Wahlberg gra jedną miną, natomiast Zooey koncentruje się głównie na tym, aby dobrze wyglądać. Generalnie trudno powiedzieć, że to nudny film, ale do klimatu filmów grozy mu jednak sporo brakuje. [Marigold]
Redakcja: Ivrin, Frontiere(s) - Marigold