» Recenzje » Niezniszczalni

Niezniszczalni


wersja do druku
Niezniszczalni
Dzisiaj filmy o twardych komandosach obalających tropikalne reżimy już nie wychodzą, ale w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych nic nie mogło równać się z nimi pod względem popularności. W wypożyczalniach kaset stały całe wieloczęściowe serie filmów ze Stallonem, Schwarzeneggerem, Van Dammem i innymi gwiazdami tamtej epoki. Kiedy rozkwitała prywatna telewizja, po godzinie dwudziestej Polsat regularnie zarzucał nimi widzów. Wśród żelaznych standardów były między innymi Komando i seria Rambo. To właśnie do tradycji tych filmów, niemal trzydzieści lat od premiery pierwszego z nich, nawiązuje dziś gwiazdor tamtej epoki – Sylvester Stallone – w swoim nowym filmie pod tytułem Niezniszczalni. Łączy przy tym elementy, wydawałoby się, nie do połączenia – wierność oryginałom i autoironiczny dystans.


Odprawa przed misją

Ameryka Południowa. Okrutny wojskowy dyktator Garza (o ozdobionej demonicznym grymasem twarzy Davida Zayasa, znanego przede wszystkim z roli w serialowym Dexterze), terroryzuje ludność swojej bananowej republiczki i zbija przysłowiowe kokosy na lewych interesach. Oddział najemników – grany przez "arystokrację" wśród gwiazd kina akcji – dostaje na niego zlecenie. Potem oczywiście okazuje się, że tym naprawdę złym jest ktoś inny, i że nawet zbrodniarze mają czasami w sercu resztki dobra. Twardy bohater, zgodnie z generalną zasadą, mięknie w towarzystwie dzielnej, ale jednak nieporadnej kobiety, która najchętniej omdlałaby mu w ramionach.

Fabuła wydaje się kalką schematycznych obrazów z lat osiemdziesiątych. I faktycznie tak jest. Tym, co robi różnicę, są dialogi.


Wyprawa do dżungli

Twórcy blockbusterów rzadko sięgają po komizm słowny, serwując raczej proste żarty sytuacyjne, nawarstwione komedie omyłek czy obrzydliwości. Dzięki temu filmy te są zrozumiałe dla każdego i pod każdą szerokością geograficzną. Stallone – nie tylko reżyser, ale i scenarzysta Niezniszczalnych – poszedł inną drogą.

Humoru wynikającego z dialogów jest dużo. Jednocześnie żarty nie odbywają się "wewnątrz" filmu, ale sięgają poza jego ramy – do historii gatunku i wydarzeń z życia samych aktorów. Kiedy na moment pojawia się w króciutkiej roli Arnold Schwarzenegger, obecni w tej samej scenie bohaterowie Bruce'a Willisa (równie krótki epizod) i Stallone'a żartują sobie z jego zaangażowania w politykę. Kiedy zaś Arnie odgryza się Stallone'owi, nawiązuje do Rambo. Zresztą cała scena dialogu Stallone-Schwarzenegger-Willis wprowadzona jest wyłącznie po to, żeby mrugnąć okiem do widza obeznanego z klasyką. Jej brak nijak nie wpłynąłby na resztę historii.

Fenomenem Niezniszczalnych jest to, że przy całej autoironii i dystansie, potrafią dostarczyć solidnej rozrywki w starym stylu, która, dzięki okiełznaniu całego tego kiczu, wcale nie żenuje. Bohaterowie rozwalają dziesiątki bezimiennych żołnierzy. Każdy Niezniszczalny ma swoją ulubioną broń, która dostaje w filmie swoje pięć minut. Jest miejsce na widowiskowe pościgi, wybuchy, "twardzielskie" one-linery i hektolitry testosteronu. Film Stallone'a przełamuje konwencję, pozostając jednocześnie wiernym najważniejszym jej założeniom, i nie ogranicza się do komentowania swojej genezy – stanowi wartość sam w sobie.


Fontanny krwi

Kiedy na ekranie pojawia się epizodycznie Bruce Willis, w kąciku jego ust widać delikatny ślad uśmiechu. Z jednej strony to znak firmowy jego gry w ogóle, ale z drugiej kolejna oznaka dystansu. Oto stoi twarzą w twarz z Sylvestrem Stallone, dysponującym jednym z najbardziej ograniczonych w historii kina warsztatów gry, i podśmiechuje się w duchu, ale jednak zachowuje powagę. Ten uśmiech Willisa, a w dalszym rzucie śmiech na kinowej sali, są oczyszczające dla obrosłej w tandetę konwencji. Obmyta łzami śmiechu, może znowu bawić. Bez żenady.

Wybuchy, strzelaniny i reguły rządzące kinem akcji Stallone zna od podszewki. Dlatego żadne techniczne uchybienia nie przeszkadzają w cieszeniu się zdekonstruowanym i postawionym na nowo pomnikiem tradycyjnego kina "komandoskiego".
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.5
Ocena recenzenta
Tytuł: The Expendables
Reżyseria: Sylvester Stallone
Scenariusz: Sylvester Stallone
Muzyka: Brian Tyler
Zdjęcia: Jeffrey Kimball
Obsada: Sylvester Stallone, Jason Statham, Jet Li, Terry Crews, Randy Couture, Dolph Lundgren, Giselle Itie, Eric Roberts, David Zayas, Steve Austin, Forest Whitaker, Bruce Willis, Mickey Rourke, Arnold Schwarzenegger
Kraj produkcji: USA
Rok produkcji: 2010
Data premiery: 12 sierpnia 2010
Czas projekcji: 102 min. (niepotwierdzone)
Dystrybutor: Monolith



Czytaj również

Niezniszczalni 2
Przepraszam, czy tu biją?
- recenzja
Sin City 2: Damulka warta grzechu
Grzechy w trzech wymiarach
- recenzja
Mulan
Wierna, prawa, ale niespecjalnie odważna
- recenzja
Glass
Bohaterowie są wśród nas
- recenzja
Nowy początek
Potrzeba rozmowy
- recenzja
Terminator: Genisys
Elektroniczny morderca dla dzieci
- recenzja

Komentarze


Llewelyn_MT
   
Ocena:
0
Jako człowiek wychowany w czasach głębokiego VHS-u zastanawiałem się czy nie zajść na to do kina, ale polski tytuł mnie rozp...walił.
19-08-2010 19:05
996

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Przeczytam jutro. Spytam tylko - czemu recenzji towarzyszy plakat nieoficjalny (do tego słabiutki w porównaniu z oficjalnymi)?
19-08-2010 19:37
Malaggar
   
Ocena:
+8
Bo oficjalny jest tak mocarny, że rozwaliłby monitor każdemu, kto by tu zajrzał.
19-08-2010 19:53
New_One
   
Ocena:
0
To ja wstawiałem plakat i wybrałem ten, aby nie powtarzać się za newsem i notą. Ale wedle życzenia, za chwilę wstawię oficjalny. :)
19-08-2010 20:27
Czarny
   
Ocena:
0
Hm, skoro ten film jest tak genialny, to czemu "tylko" 8,5? Nie wyzłośliwiam się, po prostu jestem ciekaw, jakie są wady tej produkcji.
19-08-2010 21:49
996

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Film nie musi być wadliwy żeby mieć 8,5. Może być nie dość dobry na więcej niż 8,5 :)

Żeby nie dublować można wybrać któryś z kilku oficjalnych:
http://filmecho.com/files/2010/03/ TheExpendables.jpg
http://www.latinoreview.com/images /stories/articles/expendables-poster-2.jpg
http://www.soundonsight.org/wp-content/uploads/2009/10/expendables _poster-721x10241.jpg
19-08-2010 22:00
beacon
   
Ocena:
+1
@Czarny

8,5 to u dla mnie graniczna nota, jaką może dostać film, który nie wywoła poważniejszych emocji lub przemyśleń. Możesz zajrzeć do mojego rankingu, żeby mieć odniesienie.
20-08-2010 02:46
996

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
O kurcze, czyli doskonała rozrywka, sceny akcji/efekty/humor jakiego jeszcze nie było, geniale aktorstwo, muzyka, realizacja nie dostanie nigdy 10/10 jeśli nie będzie filmem ambitnym?

EDIT: rzuciłem okiem w ranking - Snatch, Matrix, Death Proof, 9 - czy wywołały jakieś głębokie przemyślenia lub emocje?

EDIT2: Idę idę :) 13:15 seans :)
20-08-2010 08:32
Wojteq
   
Ocena:
0
Aj czepiacie się szczegółów - Craven, marsz do kina i pisz swoją wersję.
Jeśli wszystko co napisał Beacon jest prawdą, to w moim prywatnym rankingu będzie mocna 10 i już!
20-08-2010 09:58
Repek
   
Ocena:
0
@beacon
To jest żart z konwencji czy jednak coś w stylu "Johna Rambo"?

Pozdrówka
20-08-2010 15:01
beacon
   
Ocena:
0
Ten uśmiech Willisa, a w dalszym rzucie śmiech na kinowej sali, są oczyszczające dla obrosłej w tandetę konwencji. Obmyta łzami śmiechu, może znowu bawić. Bez żenady.

Nie, to nie jak z Johnem Rambo.
20-08-2010 17:14
996

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Wojteq - mówisz, masz: http://craven.polter.pl/Expendable s-b9442
Bardzo udany seans.
20-08-2010 19:05
Shakaras
   
Ocena:
0
Dziś na 12 idę to zobaczyć :)
24-08-2010 08:44
~sivar

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
film świetny :) scenka między Willisem, Arnoldem i Sylwkiem rewelacyjna :) zresztą nie tylko...
Stallone zrobił film z przymrużeniem oka, warto go obejrzeć
24-08-2010 11:05
Puszon
   
Ocena:
0
Skopiuje co napisałem na blipie:
Byliśmy na Expandables - baaardzo zacny film. Mnostwo dobrej nawalanki, sporo smiechu, a scena Sly, Arni & Bruce - jedyna w swoim rodzaju. Polecam!
24-08-2010 12:21
Shakaras
   
Ocena:
+1
Film jest spoko, można oglądać.
Jest tam wszystko co powinno być
ale mi się najbardziej podobał "strzał ostrzegawczy" na początku :)
25-08-2010 21:21
kaduceusz
   
Ocena:
+1
Dialogi są całkiem fajne, ale tylko w oryginale. Polskie tłumaczenie było ża-ło-sne. Aż dziw, że becks nie zwraca na to uwagi.

Mnie Expendables zawiódł. Niby na nic się nie nastawiałem, niby fajny, ale kurde, John Rambo bardziej mi sie podobał. Serio. Tutaj urzekł mnie tylko Jet Li.
27-08-2010 09:33
New_One
   
Ocena:
0
Obejrzałem wczoraj i jestem bardziej, niż zadowolony, że się zdecydowałem na seans. Film bardzo porządnie odświeża gatunek poniekąd już wymarły, jak zauważa większość kinomaniaków. Kawał dobrej roboty, Człowieku Demolko! I recenzja wydaje się naprawdę zgrabnie ustosunkowywać potencjalnego widza na seans. :)
27-08-2010 21:05
996

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Racja Kadu - robota jakiegoś tłumocza. Oczywiście co do samego filmu mam inne zdanie :D
29-08-2010 17:39
Noth
   
Ocena:
+2
Fajny sentymentalny film :D. Takie "romansidło" dla facetów tęskniących za VHSowymi twardzielami.
01-09-2010 15:17

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.