» Recenzje » Daredevil, sezon 2

Daredevil, sezon 2


wersja do druku

Nie taki diabeł straszny...?

Redakcja: Jarek 'jareckr' Rusak, Tomasz 'Asthariel' Lisek

Daredevil, sezon 2
Pierwszy sezon Daredevila okazał się niemałym sukcesem. Zewsząd słychać było komplementy za świetne sceny akcji, pokaźną dawkę mrocznego klimatu i niezgorszy scenariusz połączony z dobrą grą aktorów. Czy drugi sezon można uznać za godną kontynuację?

Sny o potędze Wilsona Fiska zakończyły się zapewnieniem mu wieloletniego wiktu i opierunku na koszt państwa. Naturalnie nie oznacza to jednak, że miasto stało się zupełnie bezpieczne. Wiele przestępczych organizacji ma zamiar wykorzystać nadarzającą się okazję i rozszerzyć swój udział w nielegalnym torcie. Wśród nich znajdują się Irlandczycy, lecz niespodziewanie kilkunastu z nich zostaje zamordowanych podczas swoistej narady gangu otwierającej drugi sezon. Co więcej, wszystko wskazuje, iż do piachu posłał ich jeden człowiek…

Przedstawiona historia ponownie stanowi jeden z największych atutów serialu. Jest ciekawie, a poszczególne wątki, pomimo ich mnogości, w większości przypadków splatają się tworząc rozbudowaną i logiczną całość. Zwroty akcji bywają mniej lub bardziej udane, a pewne sytuacje mogą się wydać naciągane lub nierzeczywiste, ale należy mieć na uwadze, że to adaptacja przygód znanego z komiksów niewidomego superbohatera, więc trudno też o stuprocentowe trzymanie się realizmu. W drugim sezonie Daredevila występują jednak mankamenty, które niełatwo wybaczyć: wątki miłosne zostały poprowadzone przewidywalnie i przez dużą część czasu nużą, a niektóre dialogi rażą uszy, bo bywają nieznośnie ckliwe, naiwne i zupełnie niedopasowanie do budowanej przez pozostałe sceny charakterystyki rozmówców.

Mimo potknięć historia potrafi przykuć do ekranu, w czym spory udział mają bohaterowie, którzy są przede wszystkim ludzcy – bez problemu znajdziemy nie tylko ich zalety, ale i zwyczajne przywary jak unoszenie się dumą, kłamstwa czy lekkomyślność. Postaciom stale towarzyszą rozterki co do słuszności ich postępowania, przez co nie należą one do wyidealizowanych, nawet jeśli zarówno za dnia jak i w nocy toczą boje z przestępczością.

Naturalnie nowy sezon oznacza również nowe twarze, a te są całkiem interesujące, oczywiście na czele z człowiekiem, za sprawą którego kolejni przestępcy kończą swe zbrodnicze żywoty. Wokół niego toczy się spora część opowieści i został zaprezentowany w dość niejednoznaczny sposób. Irytuje za to osoba pani prokurator Reyes, która jak nie trudno się domyślić, będzie starała się rzucać kłody pod nogi kancelarii prawniczej Murdocka i Nelsona, gdy tylko to będzie możliwe. Jej postać została odegrana przyzwoicie, wzbudza negatywne odczucia, ale bez wątpliwości można stwierdzić, iż taki był zamysł twórców.

Dużym rozczarowaniem okazały się pojedynki Daredevila ze złoczyńcami. To wciąż bardzo dobre, długie i efektowne sceny, w których wojownicy nie szczędzą sobie co bardziej wymyślnych chwytów i ciosów. Problem w tym, że pierwszy sezon wyniósł poziom scen walki na niesamowicie wysoki poziom. Starcia były bowiem zaprezentowane za pomocą niezwykle efektownych ujęć, doprawionych dużą liczbą zabawy cieniami (zwłaszcza obrywających wrogów) oraz świetnej pracy kamery. Często przerywano na chwilę śledzenie poczynań bohatera na rzecz prześlizgnięcia się wzdłuż np. korytarza, po czym następował powrót do starcia ze zdwojoną mocą, a Daredevil w tym czasie nie próżnował. Przypominało to w pewien sposób teatr zabójczych cieni i oglądało się świetnie, a teraz jedynie w jednym, dwóch starciach na przestrzeni całego sezonu twórcy pokusili się o takie rozwiązanie. Wciąż jest dobrze i widowiskowo, ale to już niestety nie to samo.

Drugi sezon Daredevila to udana kontynuacja, lecz nie tak dobra jak mogłaby być. Sceny walk są już "tylko" niezłe, a nie wyśmienite, fabuła prezentuje się przyzwoicie, a najważniejsi bohaterowie, także nowi, wciąż interesują. Czasem uciążliwe bywają infantylne dialogi, nie jest ich wprawdzie dużo, ale potrafią wywołać niesmak podobnie jak nieudolnie wyeksponowane wątki miłosne. Nawet pomimo zarzutów, druga porcja przygód Daredevila trzyma wystarczająco wysoki poziom by móc ją polecić tak fanom pierwszego sezonu, jak i kina akcji.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.0
Ocena recenzenta
7.25
Ocena użytkowników
Średnia z 4 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0

Dodaj do swojej listy:
chcę obejrzeć
kolekcja
Tytuł: Daredevil (Daredevil)
Reżyseria: Phil Abraham
Scenariusz: Douglas Petrie, Marco Ramirez
Muzyka: John Peasano
Obsada: Charlie Cox, Vincent D’Onofrio, Elden Henson, Deborah Ann Woll, Rosario Dawson, Bob Gunton, Ayelet Zurer, Toby Leonard Moore, Vondie Curtis-Hall, Jon Bernthal, Élodie Yung, Stephen Rider
Kraj produkcji: USA
Rok produkcji: 2015
Data premiery: 10 kwietnia 2015
Czas projekcji: ok. 60 min
Dystrybutor: Netflix



Czytaj również

Punisher
Zemsta się nie kończy
- recenzja
Daredevil: Nieustraszony, tom 0
Nieustraszony Śmiałek
- recenzja
Daredevil. Nieustraszony! #1
Współczucie dla diabła
- recenzja
Sin City 2: Damulka warta grzechu
Grzechy w trzech wymiarach
- recenzja
Człowiek ze stali [DVD]
Superman istnieje i jest Amerykaninem
- recenzja
Człowiek ze stali
Zack Snyder's Superman – Origins
- recenzja

Komentarze


Asthariel
   
Ocena:
0

Ja oceniłbym wyżej - dla mnie sezon 2 jest lepszy od pierwszego, chociaż zdają sobie sprawę, że jestem osamotniony w tej opinii. Moim zdaniem sezon 1 dzielił się na 8 bardzo dobrych pierwszych odcinków i 5 przeciętnych, podczas gdy sezon 2 posiadał 4 odcinki świetne, 6 bardzo dobrych, i składające się na zakończenie trzy przeciętne. Zauważalne jest to, że scenarzyści posiadają zbyt mało materiału do wykorzystania na cały sezon, przez co za każdym razem zakończenia rozczarowują - preferowałbym, gdybyśmy otrzymali 13 epków po 40 minut, albo 10 po 55, ale nie 13 po godzinie.

07-08-2016 20:13
134812

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0

W tym sezonie można wyróżnić dwa główne wątki, które symbolizują dwie nowe postacie - Punisher i Elektra (to żaden spoiler, kto choć trochę odrobinę się interesuje, wie, że wkraczają oni na ekran). Punisher, wiadomo, wybija gangsterów i inne szumowiny, co stawia go w opozycji do Daredevila, który wyznaje zasadę "nie zabijaj". Obaj bohaterowie mają ciekawą dynamikę - raz sobie pomagają, raz ze sobą walczą, najlepszym tego przejawem jest na wpół humorystyczna scena, kiedy obaj walczą z gangsterami, przy czym Daredevil musi przerywać walkę, żeby wytrącić Frankowi giwerę, na co ten reaguje wzruszeniem ramion i sięgnięciem po młotek, żeby w ten sposób dobić bandziora (który też zostaje mu wytrącony). Generalnie Punisher został dobrze zaprezentowany i fajnie, że dostanie własny serial.

Drugi wątek jest bardziej "odjechany". Pamiętacie Sticka, byłego mistrza Matta z sezonu pierwszego i tą dziwną hecę z japońskim dzieciakiem? Osobiście, miałem wrażenie (i nadzieję), że nie będzie to ciągnięte dalej, że to raczej wstęp do serialu o Iron Fiście, gdzie takie dalekowschodnio-mistyczne klimaty będą bardziej na miejscu. Niestety, nie, Stick powraca, a wraz z nim jeszcze nadchodzą ninja, zombie, pradawne nie do końca określone przepowiednie oraz Wielka Dziura w Ziemi. Niespecjalnie mi się to podoba, w Daredevilu wolałem klimaty "realistyczno" gangsterskie. Z tym wątkiem związane jest też pojawienie się Elektry, dawnej ukochanej Matta (tej "greckiej dziewczyny" wspominanej przez Foggy'ego w sezonie I). Elektra jest nieco... przegięta. Momentami jest irytująca, momentami zabawna w swojej psychopatyczności (i mam wrażenie, że ten element humorystyczny był przynajmniej w niektórych miejscach zaplanowany... jeśli nie, byłby rozczarowany).

Wydaje mi się, że ten sezon można podsumować "Główny bohater coraz mniej staje się Mattem, coraz bardziej Daredevilem" - coraz mocniej odsuwa się od "zwykłych znajomych", coraz więcej czasu spędza ze znajomymi "superbohaterskimi" (i to w większości przypadków dwuznacznymi moralnie), brakuje mu czasu na pratykę prawniczą, bo biega po dachach, ba, zaczyna wątpić w sens bycia prawnikiem (co akurat liczy się zdecydowanie na plus) czy nawet sens zasady niezabijania.

Jako katol doceniam też to, że Matt konsekwentnie ukazywany jest jako katolik, dobrze zobaczyć katolicyzm ukazywany nie jako fanatyczną religię zła czy pretekst do egzorcyzmów, ale normalną część życia (choć mogliby sobie dać spokój z ta kliszą "katolicyzm=umartwianie"). Dobrze wiedzieć, że dla Netflixa/Marvela "reprezentacja" nie sprowadza się tylko do ukazywania dewiacji seksualnych.

08-08-2016 11:50

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.