» Teksty » Artykuły » 2012: Top 5 filmów

2012: Top 5 filmów


wersja do druku

Czyli podsumowanie najlepszych filmów minionego roku według części redakcji działu Film

Redakcja: Kamil 'New_One' Jędrasiak
Ilustracje: Kamil 'New_One' Jędrasiak

2012: Top 5 filmów
Miniony rok nie obfitował przesadnie w fantastykę na srebrnym ekranie. Tym niemniej, na brak filmów godnych polecenia (również czytelnikom Poltera) nie powinniśmy narzekać. Wybór zaledwie pięciu pozycji, które uznać można za najlepsze w przeciągu ostatnich dwunastu miesięcy to bardzo trudne zadanie. Dlatego też tylko część redaktorów podjęła się tego wyzwania. Niestety, wiązało się to z koniecznością odrzucenia wielu dobrych, bardzo dobrych, a nawet świetnych filmów, by wyłonić te, które naszym zdaniem trafiły na tytułowy "szczyt". Warto mieć też na uwadze fakt, że niektórych tytułów poszczególni z autorów niniejszego zestawienia jeszcze nie widzieli – a część produkcji mogłaby mocno namieszać na naszych listach. Tym niemniej, zachęcamy do zapoznania się z poniższymi typami i ich uzasadnieniami. Później zaś nic nie stoi na przeszkodzie, abyście w komentarzach skonfrontowali swoje opinie z zaprezentowaną selekcją, do czego wręcz zachęcamy!





Przed Wami filmowe TOP 5 roku 2012, czyli minione dwanaście miesięcy oczami wybranych reprezentantów ekipy działu Film w serwisie POLTERGEIST:


Okiem Tuperselai

Miejsce #1: The Avengers

Uwielbiam takie sytuacje – tylko ja i film. Reszta świata, nawet ta nielitościwie zajadająca orzeszki z bufetu, nie istnieje. Dwie godziny w kinie z Avengers oczyściło moją duszę i uczyniło lepszą dla świata (na krótko, ale jednak). Doceniam pracę ludzi od kostiumów, grafików komputerowych i scenografów. Dziękuję reżyserowi i obsadzie. Dziękuję.

Miejsce #2: Merida Waleczna

To z kolei była sytuacja z rodzaju tych, kiedy fabuła filmu dotyka życia widza. Kiedy ma się ochotę krzyczeć do postaci na ekranie, co powinny zrobić, co powiedzieć. Wyszłam z seansu z lekka siąpiąc nosem, bo twórcy filmu coś mi o mnie powiedzieli. Nie, nie to, że jestem silną, wyzwoloną kobietą i jestem lepsza od facetów. Nie. Raczej, że częściej muszę dzwonić do mamy.

Miejsce #3: Ted

Jedna z najbardziej sensownych komedii, jakie w życiu widziałam. Może nie trzymałam się za brzuch i nie tarzałam po podłodze krzycząc: "Litości, wyłączcie to!", ale też niezawsze o to chodzi. W jednej z recenzji przeczytałam, że jest to film dla amerykanistów – być może. Może coś przeoczyłam, jako że amerykanistą nie jestem, co jednak nie przeszkadza mi w cieszeniu się Tedem. Tutaj nawet oklepane kawały o puszczaniu bąków są na miejscu.

Miejsce #4: Prometeusz

Ach, te daenikenowskie teorie o ingerencji Obcych w życie na Ziemi. Wzbudzają one moje zainteresowanie, a jakże; zwłaszcza, że dobrze wyglądają na ekranie. Chociaż glisty poruszające się pod skórą ofiary zawsze mnie odrzucały. Spodziewając się tego typu scen postanowiłam się nimi nie przejmować i skupić się na Michaele Fassbenderze oraz ogólnie śledzić akcję filmu. Reasumując, podobało mi się.

Miejsce #5: Atlas chmur

Trzy godziny zabrane z życiorysu, ale jest to gra warta świeczki. Nie męczy, nie usypia, nie irytuje, ale bawi, zachwyca (szczególnie charakteryzacją) i przyciąga uwagę. Hugo Weaving powinien dostać Oscara za rolę/e drugoplanową/we. Książki nie czytałam, ale z budowy filmu zakładam, że nie był to łatwy materiał do adaptacji. Tym bardziej rodzeństwu Wachowskim i panu Tykwerowi: chapeau bas.



Okiem luke.orlowsky'ego

Miejsce #1: Hobbit: Niezwykła podróż

Prawdopodobnie najbardziej oczekiwany filmowy prequel od czasów Mrocznego widma spełnia, w przeciwieństwie do dzieła George'a Lucasa, wielkie nadzieje fanów kultowej serii. Peter Jackson bogatszy o doświadczenie, jakie zdobył podczas realizacji Władcy Pierścieni, bardzo inteligentnie i twórczo podszedł do materiałów pozostawionych przez J.R.R. Tolkiena. Rozwinął potencjał drzemiący w wymyślonych przez mistrza fantasy wątkach, czyniąc z Hobbita opowieść równie epicką, co pierwsza kinowa trylogia o dziejach Śródziemia. Wisienką na torcie jest oczywiście tytułowy Bilbo Baggins, który okazał się znacznie ciekawszym filmowym protagonistą niż jego młodszy krewniak.

Miejsce #2: Bogowie ulicy

Nadzwyczaj intensywny i dynamiczny obraz w reżyserii Davida Ayera to niewątpliwie najlepsza ubiegłoroczna pozycja z gatunku kina policyjnego. Zrealizowany w nietuzinkowy sposób, efektownie mieszający sekwencje tradycyjne z ujęciami w stylu found footage, doskonale zmontowany i okraszony podnoszącą adrenalinę ścieżką dźwiękową film stanowi istną audiowizualną ucztę dla oczu i uszu widzów. Odtwórcy głównych ról wykreowali piekielnie wiarygodny i wyrazisty duet, którego pełne dramatyzmu i ani na chwilę niesłabnącego napięcia perypetie przywodzą na myśl fabuły wielkich telewizyjnych przebojów pokroju The Wire czy The Shield. Z tą różnicą, że Bogowie ulicy to produkcja nakręcona z prawdziwie kinowym rozmachem.

Miejsce #3: Kobieta w czerni

Choć kultowe Hammer Films oficjalnie reaktywowano już w roku 2008, dopiero Kobietą w czerni w pełni udało się wskrzesić ducha jego eleganckich i nastrojowych produkcji sprzed lat. Zaadaptowanie gotyckiej powieści autorstwa Susan Hill okazało się wyborem na tyle trafionym, że przypomniało, w czym brytyjska wytwórnia filmowa wiodła niegdyś niekwestionowany prym. Kobieta w czerni to kostiumowe kino grozy w starym stylu, z niespieszną narracją, malowniczą scenografią i bezkompromisowym zakończeniem. Zaś Daniel Radcliffe zaskakująco dobrze sprawdza się w roli, którą w przeszłości zagrałby zapewne Peter Cushing.

Miejsce #4: Królewna Śnieżka i Łowca

Konceptualne podejście do świata i zamieszkujących go magicznych stworzeń to wystarczający powód do obejrzenia tego wizualnie zachwycającego retellingu klasycznej baśni. Twórcy nie zaniedbali jednak warstwy fabularnej filmu, dając nam mroczniejszą, brutalniejszą i nowocześniejszą wersję opowieści nie tyle o królewnie, co dorastającej do objęcia przeznaczonego jej tronu młodej królowej. Nie zawodzi też pasująca do ról obsada z przerażająco piękną Charlize Theron na czele. Jedna z najlepszych produkcji fantasy ostatnich kilku sezonów.

Miejsce #5: Merida Waleczna

Braveheart – Waleczne Serce w feministycznym wydaniu? Kupuję to z całym dobrodziejstwem inwentarza, zwłaszcza, że film aż skrzy się od absurdalnego humoru, zaś główna bohaterka ma zarówno urok, jaki i charakter. Merida Waleczna nie jest przy tym ani schematycznym kinem przygodowym, ani tym bardziej banalnym romansem. Dość oryginalna fabuła dotykająca pokoleniowego konfliktu w relacji matki i córki przyprawiona została szczyptą czarnej magii i celtyckiej mitologii. Jak to zwykle u Pixara bywa, rzecz godna uwagi bez względu na wiek i płeć widza.



Okiem merryadok

Miejsce #1: Hobbit: Niezwykła podróż

Krótko i konkretnie: od czasów Władcy Pierścieni – najlepszy film w klimacie fantasy. Peter Jackson doskonale wiedział, jak zabrać się do pracy, żeby oczarować nawet tych najbardziej wybrednych widzów. Z jednej strony sukces Hobbita był niemalże pewny, ale z drugiej – wysoko zawieszona poprzeczka, jaką bez wątpienia była ekranizacja Władcy Pierścieni sprzed dziesięciu lat, mogła pozostawiać reżyserowi lekki cień obaw. Jak jednak widać, zupełnie niepotrzebnie. Chociaż film podzielony został na trzy części, to nie ma w zasadzie momentu, w którym pierwsza z nich by się dłużyła lub nużyła odbiorcę. Emocjonującą podróż Bilba i jego przygody przeżywamy wraz z nim, od samego początku aż do ostatniej minuty.

Miejsce #2: Atlas Chmur

Według jednej z popularnych opinii, nie da się stworzyć dobrej ekranizacji tej książki. Tymczasem Tom Tykwer oraz rodzeństwo Wachowkich podjęli się wyzwania i sprostali oczekiwaniom tych, którzy na tę adaptację jednak czekali. Bardzo zgrabnie łącząc ze sobą poszczególne historie (a trzeba przyznać, że było to niezwykle trudne zadanie ze względu na zupełnie inne poprowadzenie narracji i zmienioną chronologię wydarzeń), stworzyli wciągający i porywający miszmasz. Bardzo ciekawym i pomysłowym rozwiązaniem okazała się stała obsada aktorska – mimo zmieniających się zależnie od wątku epok, bohaterów oraz miejsc, aktorzy pozostawali ci sami. Szczególną przyjemność sprawiło mi oglądanie Toma Hanksa w kilku naprawdę dopracowanych wcieleniach.

Miejsce #3: Skyfall

Nowy James Bond, jakże inny niż wszystkie poprzednie. Wreszcie widać wsparcie ze strony MI6, wreszcie Bond nie działa sam, wreszcie "uruchomieni" zostają inni bohaterowie. Oglądając tak dopracowane perełki jak Skyfall, ich seans uznać można za prawdziwą filmową ucztę. Wystarczy wspomnieć rewelacyjną Judi Dench w roli M., która okazuje się wcale nie taka święta, jak mogło nam się wydawać przez ostatnie 50 lat. Na uwagę zasługuje także Ben Whishaw, wcielający się w postać Q. i nadający swojemu bohaterowi świeży i zupełnie inny wizerunek. Agent 007 w starciu z nowoczesną technologią robi naprawdę mocne wrażenie. Moim zdaniem jest to jeden najlepszych Bondów w historii.

Miejsce #4: The Avengers

Wydaje mi się, że miłośników ekranizacji Marvela nie muszę przekonywać do tej propozycji (choć być może wymaga ona dodatkowych przeprosin za umieszczenie produkcji Jossa Whedona dopiero na czwartym miejscu). Świetne efekty specjalne, wciągająca i przemyślana, aczkolwiek nieskomplikowana fabuła, a do tego wybuchowa mieszanka superbohaterów w akcji... Czy trzeba czegoś więcej? Iron Man oraz Hulk skutecznie zadbali także o to, aby humor stał na najwyższym poziomie. No, i oczywiście ocalili świat przed żądnym władzy Lokim.

Miejsce #5: Mroczny Rycerz powstaje

Żegnając się z serią filmów o Batmanie, Nolan nie spuszcza z tonu i serwuje nam wzruszającą historię o cierpieniu i pokonywaniu własnych słabości. Wszystko dopracowane w niemal najdrobniejszym szczególe oraz podsycone dużą ilością wybuchowych efektów specjalnych. Zaskakujące zwroty akcji i zadziwiająco zgrabne odtworzenie komiksowej fabuły Batmana stawiają film Nolana na bardzo wysokim poziomie. Nie jest to wprawdzie Mroczny Rycerz z rewelacyjnym Heathem Ledgerem w roli Jokera, ale Tom Hardy, wcielający się w postać Bane'a, skutecznie rekompensuje wszelkie braki i słabostki trzeciej części tej trylogii.



Okiem Cherrywave

Miejsce #1: Prometeusz

Niewiele filmów ostatniego roku wznieciło takie zamieszanie, jak Prometeusz. Już od pierwszego trailera Ridley Scott starał się manipulować odbiorcami i złapać jedną ręką wszystkie sznurki, by potem nimi do woli pociągać. Co zaskakujące, po premierze obraz wywoływał głównie skrajne reakcje – albo gorącą aprobatę, albo silny sprzeciw. Tymczasem nie jest to kino ani zajmujące, ani szczególnie mądre, ani plądrujące uniwersum Obcego. Zabrzmię paradoksalnie, ale trzeba zobaczyć ten film, by móc potem spokojnie machnąć na niego ręką.

Miejsce #2: Dredd

Film, o którym mówiło się mało i który na siebie nie zarobił, a szkoda. Jeżeli pamiętacie Sędziego Dredda z 1995 roku, stanowiącego luźną adaptację komiksów o postaci stworzonej przez Johna Wagnera, a wspomnienie to wywołuje u Was raczej uśmiech niż zażenowanie, to Dredd jest dla Was pozycją z tagiem must-see. Utwór ten pachnie oldskulowym sci-fi, a okraszony został ładnymi obrazkami. Brakuje tylko punch line'ów.

Miejsce #3: Skyfall

Nie uczymy się niczego i oczekujemy fiaska po każdym kolejnym Bondzie Daniela Craiga, ale ten Anglik to nieustępliwy skurczybyk. Nikt nie dawał Casino Royale wielkich szans, tymczasem film okazał się niesamowitym, pozytywnym zaskoczeniem. Skyfall jest elegancki, zajmujący i zwyczajnie dobry, zarówno sam w sobie, jak i w roli zwieńczenia pewnej trylogii, a także jako film bondowski – to ostatnie właśnie zadziwia najbardziej.

Miejsce #4: The Avengers

Przyznaję to z niechęcią, ale Avengersi stanowią udane zwieńczenie budowanej z godnym podziwu pietyzmem dochodowej franczyzy. Kiedy spojrzeć trzeźwym okiem, nie znajdzie się chyba zbitka mniej atrakcyjnych komiksowych superbohaterów. Spece z Marvel Entertainment wiedzieli jednak, kogo zaangażować w swoje projekty, by odwrócić kartę w TAKI sposób. Czapki z głów.

Miejsce #5: Dziedzictwo Bourne'a

Jako że jest to lista filmów z 2012 roku, które trzeba zobaczyć, nowego Bourne'a nie mogło zabraknąć. Dostał się tutaj na kredyt – jeszcze go nie widziałam. Trylogię z Mattem Damonem uważam jednak za dobre gatunkowe kino, dlatego Dziedzictwu nie zamierzam przepuścić.



Okiem Sayi

Miejsce #1: The Avengers

Film, na który czekali chyba wszyscy. Zwieńczenie wątków z kilku innych mniej lub bardziej udanych produkcji sygnowanych logo Marvela. Do tego tryumfalny powrót Jossa Whedona, który od czasów Buffy i Firefly zyskał pokaźną bazę fanów w środowisku geeków. Oczywiście na czołowych pozycjach Iron Man, Hulk i Loki (reszta ekipy okazała się zbędna, w tym chyba najbardziej Hawkeye i Black Widow, których obśmiano dość mocno w czeluściach Internetu). Jedyny minus – ubogie w dodatki wydanie DVD w Polsce... Tym niemniej, nie dotyczy to samego filmu, który ląduje na szczycie zestawienia.

Miejsce #2: Merida Waleczna

Współczesne animacje mają to do siebie, że potrafią wręcz zahipnotyzować widza tak, że nie jest w stanie oderwać oczu od ekranu. Tak było w moim przypadku, kiedy obejrzałam Meridę Waleczną. Historia przedstawiona w filmie zapowiadała się na opowieść z wyraźnym rysem feministycznym, ale te oczekiwania nie zostały spełnione. Nie zmienia to faktu, że film ogląda się nad wyraz przyjemnie i do tego można się jeszcze wzruszyć.

Miejsce #3: Skyfall

Według mnie Skyfall jest zdecydowanie najlepszym z filmów o agencie 007 w wykonaniu Daniela Craiga. Oprócz niesamowitej piosenki tytułowej w wykonaniu Adele i klimatycznej "czołówki", największym plusem są lokacje i Javier Bardem. No, i oczywiście dodatkowe "smaczki" dla fanów, których w obrazie Sama Mendesa nie brakuje. Tego pozytywnego wrażenia nie są w stanie zepsuć nawet nieco zbyt nachalnie wciskane widzom wątki psychoanalityczne.

Miejsce #4: Królewna Śnieżka

Miła odmiana po "mrocznej" Królewnie Śnieżce i Łowcy z drewnianą Kristen Stewart i wymachującym toporkiem Chrisem Hemsworthem... Wesoła, kolorowa komedyjka w sam raz na długie zimowe wieczory. Dodatkowym atutem jest niezwykłe przywiązanie reżysera do detali scenograficznych i strojów postaci (zwłaszcza królowej, granej przez Julię Roberts), co w rezultacie daje efekt niezwykłego kunsztu wizualnego, który jest charakterystyczny dla filmów Tarsema Singha.

Miejsce #5: Igrzyska śmierci

Igrzyska to ciekawie zrealizowana adaptacja literatury młodzieżowej, która odniosła ogromny sukces na świecie. Historia opowiedziana w filmie ma w gruncie rzeczy dość wyraźny antykapitalistyczny wydźwięk. Do tego główną bohaterką jest młoda dziewczyna, co uznać można za rodzaj precedensu – zwłaszcza, że nie jest ona takim "bezwolnym popychadłem" jak Bella ze Zmierzchu. Wszystko to przemawia zdecydowanie na korzyść tego tytułu.



Okiem New_One'a

Miejsce #1: Skyfall

Najnowsza odsłona cyklu o Jamesie Bondzie była zdecydowanym faworytem na mojej liście Top 5 już od chwili, kiedy zakończyła się sekwencja otwierająca film. Sam Mendes uczynił ze Skyfall dzieło wysmakowane, unikatowe, łączące w sobie elementy widowiska z ciekawą historią, esencję "bondowskości" z wyraźnym zwrotem ku przełomowości. Ta ostatnia zresztą dokonała się: Agent 007 z twarzą Daniela Craiga wkroczył w kolejną erę, odradzając się i strzepując z nienagannie skrojonego garnituru resztki przysłowiowego popiołu. Reżyserowi zaś udało się zachować autorski styl, co w wypadku kontynuowania znanej, wiekowej serii nie było wcale łatwe. Paradoksalność, hybrydyczność, umiejętne połączenie pozornie sprzecznych elementów zaowocowało nową jakością.

Miejsce #2: Kochankowie z księżyca. Moonrise Kingdom.

Jeśli Skyfall mogło zostać strącone z pierwszego miejsca, to tylko przez obraz kolejnego filmowego autora. Wes Anderson przedstawił w Kochankach z księżyca następną spośród swoich zakręconych wizji. Tym razem, wespół z Romanem Coppolą, wziął na warsztat klasyczny motyw zakazanej miłości, zachowując przy tym charakterystyczną dla swojej twórczości mieszankę komizmu ze specyficznym smutkiem i powolnym rytmem narracji. Bohaterami uczynił dzieci – buntowniczą dziewczynę i zadziwiająco zaradnego skauta, równie nieposłusznego. Na ekranie, obok młodego duetu (Jared Gilman i Kara Hayward), świeci wiele gwiazd: Bill Murray, Frances McDormand, Edward Norton, Bruce Willis, Tilda Swinton i Jason Schwartzman. Do tego świetny jak zawsze soundtrack oraz przepiękne zdjęcia Roberta D. Yeomana. I nieważne, że ten film pada dość daleko od "rdzenia" polterowego profilu – jest tak dobry, że nie mogło go tutaj zabraknąć.

Miejsce #3: Prometeusz

Ridley Scott konsekwentnie podąża własną ścieżką. Po raz kolejny też dzieli opinię widzów dość znacząco, bo Prometeusza równie łatwo pokochać, jak i znienawidzić. Trudno natomiast pozostać wobec tego filmu obojętnym (gratuluję Cherrywave!) i już za samą tę cechę należy mu się miejsce w tym zestawieniu. Zdecydowanie jeden z najgłośniejszych filmów minionego roku. Połączenie akcji z lekką refleksyjnością, nowego ze starym (uniwersum serii Aliens), wymuskanych zdjęć z rekwizytorskimi kliszami gatunku. Opowieść o tworzeniu cywilizacji, uniwersalnych słabościach i siłach, oferująca więcej pytań niż odpowiedzi. Mistrzowski powrót do korzeni i... kto wie, być może historia zatoczyła koło, a najnowsze dzieło Scotta powtórzy los Łowcy Androidów? Część krytyków tak prognozuje i szczerze kibicuję takiemu obrotowi spraw.

Miejsce #4: Merida Waleczna

Wytwórnia Disneya w szczytowej formie. Merida Waleczna to nie tylko rewolucja technologiczna (te włosy, te oczy, te przestrzenie!); to również piękna historia, zgrabnie łącząca klasyczne wartości – jak rodzina, tradycja – z dążeniem do postępu i wolności. Wszystko to w akompaniamencie celtyckich melodii. Zarówno zwolennicy standardowych baśni i bajek, jak i miłośnicy gier (zwłaszcza cRPG) poczują się podczas seansu Meridy jak w domu; głównie za sprawą konstrukcji fabuły. Doskonała propozycja dla całych rodzin, oferująca momenty wzruszenia, sporą dawkę humoru, autentycznie pasjonujące sceny akcji i dość standardowy, ale nie irytujący morał. Absolutny must-see każdego fana fantasy w lekkim wydaniu.

Miejsce #5: Ostatnia miłość na Ziemi

Wyjątkowo nietypowe połączenie gatunkowe (romans/apokaliptyczne sci-fi), które wyszło spod ręki Davida Mackenziego. Tp jednocześnie aktorski popis Evy Green i Ewana McGregora, wcielających się w parę kochanków, których los połączył ze sobą w chwili, kiedy całe życie na Ziemi stanęło na skraju. Nieznana epidemia pozbawiająca ludzi kolejno wszystkich zmysłów to doskonały koncept sprzyjający eksperymentom z artystyczną synestezją: piękne, wyestetyzowane zdjęcia i umiejętne wykorzystanie ścieżki dźwiękowej, wespół z nadbudowaną narracją sprawiają, że niemalże jesteśmy w stanie wyobrazić sobie zapachy i smaki. Niestety, nie obeszło się bez wad, w związku z czym Ostatnia miłość na Ziemi wylądowała w tym rankingu poza podium i jest – nomen omen – ostatnia.



Bezapelacyjnym zwycięzcą roku okazał się Skyfall, który pojawił się w każdym redakcyjnym Top 5 (choć Avengersi też walczyli dzielnie, lądując w trzech zestawieniach). Bez wątpienia natomiast na niedługich listach zabrakło miejsca dla wszystkich tytułów godnych polecenia. Wystarczy wspomnieć o takich hitach, jak Operacja Argo Bena Afflecka, Dziewczyna z tatuażem Davida Finchera, Wstyd Steve'a McQueena, Dom w głębi lasu Drew Goddarda, Gangster Josha Hillcoata czy Niesamowity Spider-Man Marca Webba. Możemy jedynie zgadywać, że sami jesteście w stanie wskazać przynajmniej kilka innych filmów, które Waszym zdaniem powinny pojawić się w podsumowaniu roku.

Potraktujcie więc nasze propozycje jako wskazówki, od czego można zacząć nadrabianie ewentualnych zaległości po minionych dwunastu miesiącach w kinie. Okres ten upłynął niespodziewanie szybko. Zbyt szybko, by starczyło nam czasu na obejrzenie wszystkich godnych uwagi filmów. Dlatego też będziemy wdzięczni za uzupełnienie powyższego zestawienia o pozycje, które sami polecacie.

Tymczasem czas zawitać do kin w roku 2013. Co nas czeka? Miejmy nadzieję, że jak najwięcej dobrych filmów. Z pewnością każdy kinomaniak wyczekuje z niecierpliwością choćby na jeden tytuł, którego premierę w Polsce zaplanowano na najbliższe pięćdziesiąt tygodni. Zarówno Wam, jak i sobie życzymy możliwie najmniej rozczarowań i masę pozytywnych niespodzianek. Nie tylko kinematograficznych, ale i życiowych!
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Hobbit: Niezwykła podróż. Edycja Rozszerzona
Dużo więcej Śródziemia w Śródziemiu
- recenzja
Merida Waleczna
Siła legendy
- recenzja
Prometeusz
'If you can't see the one you'd love. Love the one you've seen.'
- recenzja
Ostatnia miłość na Ziemi
Zmyślna opowieść o zmysłowym uczuciu
- recenzja
Igrzyska śmierci: Kosogłos. Część 2
Nic nie wiesz, Prezydencie Snow
- recenzja

Komentarze


Umbra
   
Ocena:
0
"głównie skrajne" to brzmi "dziwnie" ;)

Zaskoczył mnie ostatni obraz Scotta w Top, a już szczególnie na pierwszym miejscu. Ja nie oceniam go tak krytycznie źle jak większość recenzentów
i publiki, kocham serię o obcym, głównie za film Scotta właśnie i Prometeusza mimo wszystko oglądało się super, to jednak nie postawiłbym go tak wysoko. To nie był aż tak zły rok.
I za co pierwsze miejsce, średnio znalazłem jakieś argumenty poza tym, że narobił zamieszania. To tylko ciekawość ;)

Na Hobbita czekałem tyle lat i tak rozdrażniło mnie podzielenie tej krótkiej, choć rewelacyjnej książki, że aż sam się zaskoczyłem kiedy dotarło do mnie, że film leci już w kinach i to nie krótki czas, a ja oglądam jak leci wszystko z minionego roku poza Hobbitem. Koniec końców kiedy obejrzałem musiałem przyznać, że film jest super. Przecież kocham takie kino i te klimaty. Jednak nie dał bym go też na pierwszym.

Swojego top jak zawsze sobie sam w głowie układałem, w tym roku nie mógłbym tego zrobić. Zbyt mało dobrych filmów fantastycznych. Ale nie ma tego złego, bo 2012 jeśli chodzi o kino w ogóle, jest dużo lepszy niż średni-słaby rok poprzedni. A właśnie, Batman, z żalem przyznaje, ale cieniutki. Wiem, nastawiłem się na super kino, wiem, były dobre sceny, był klimat, ale był też najsłabszy film z całej trójki IMO.

Pozdro.
16-01-2013 23:44
~Karburator

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Czy nie istnieje kino nieanglojęzyczne? Czy to zestawienie najlepszych filmów w ogóle, czy tylko rozrywkowych?
18-01-2013 10:58
Repek
   
Ocena:
0
@karburator
Jak wskazuje profil serwisu, skupiamy się na fantastyce oraz szeroko rozumianym kinie widowiskowym. I choćby dlatego w zestawieniu nie znajdziesz Miłości.

Pozdrawiam
18-01-2013 12:54
-DE-
   
Ocena:
0
Nawet nie tyle rozrywkowych co zwyklych blockbusterow (z nielicznymi wyjatkami). Nie jest to dziwne, biorac pod uwage profil serwisu.

Jednak Prometeusz na liscie najlepszych filmow minionego roku to cienki trolling, podobnie jak umieszczanie filmow, ktorych delikwent nie widzial. Chyba nie wymagam duzo, oczekujac, ze przed ocenieniem filmu, a tym bardziej umieszczeniem go na liscie najlepszych, najpierw trzeba go obejrzec?

Swojej listy nie podam, bo choc nieco filmow widzialem, to jednak zaden, moze poza Dreddem, ktory byl niezly acz nie rewelacyjny, nie zapadl mi w pamieci. Ot, kolejny rok adaptacji komiksow, remake'ow, sequeli, rebootow i innego tatalajstwa. Moge za to podac najwieksze rozczarowanie, ktore nie ma w tytule imienia Prometeusz, a mianowicie Cosmopolis. Z tym ze nie wiem, czy winic rezysera, czy ksiazke (bo nie czytalem).
18-01-2013 13:00
~Karburator

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@Repek

Jeszcze chciałbym uściślić termin "widowiskowy". Czy na przykład Siedem, Podziemny krąg, Oldboy, Miasto Boga trafiłyby do tej kategorii, gdyby były nowościami z 2012 roku, czy istnieją dodatkowe kryteria?
18-01-2013 13:23
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@Karburator - nie, to jest poważne kino dla kanapowych twardzieli.
18-01-2013 13:41
Repek
   
Ocena:
0
@-DE-
Nikt chyba nie polecił czegoś, czego nie widział? Chyba że coś źle zrozumiałem.

@Karburator
Miasto Boga raczej nie, pozostałe tak. Piszemy dla userów, mniej więcej więmy, co oglądają. Dlatego łapią się thrillery [Siedem] czy filmy typu Oldboy [nie podejmuję się prostej klasyfikacji]. :) Na tej samej zasadzie staramy się recenzować Tarantino.

Pozdro
18-01-2013 13:55
-DE-
   
Ocena:
0
@Repek - Cherrywave, pozycja #5 (Bourne).
18-01-2013 14:37
Repek
   
Ocena:
0
@-DE-
Cytuję:
Jako że jest to lista filmów z 2012 roku, które trzeba zobaczyć,

...i potem jest wyjaśnienie, o co chodzi, że na kredyt. :)

Pzdr.

18-01-2013 14:54
New_One
   
Ocena:
0
Dodam jeszcze (dla jasności), że nie rozważaliśmy w zestawieniach kilku filmów, które światową premierę miały w zeszłym roku, ale ich dystrybucja w Polsce zaplanowana została np. dopiero na 2013 rok.
19-01-2013 03:45
matias.none
   
Ocena:
0
Nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem co jest takiego świetnego w nowym Bondzie. Być może dużej części osób podoba się świeże podejście do tematu i nie powielanie schematów, ale ja oczekiwałem czegoś zupełnie innego i może dlatego zaliczam ten film do ubiegłorocznych rozczarowań.

Podobnie jest z ostatnią częścią nolanowsakiego Batmana. Boże, jaki ten film był słaby w porównaniu z arcymistrzowską dwójką. Amerykański hymn, powiewające falgi i inne bzdety które kompletnie tu nie pasują. Wychowałem się na "Batman: The Animated Series" w reżyserii Bruce'a W. Timm'a utrzymanym w ciężkim klimacie nior. Może dlatego nie ufałem zbytnio batmanopodobnym wypocinom autora "Incepcji". W Mrocznym Rycerzu obyło się bez tej pseudo, podniosłej atmosfery i walki na gołe pięści uzbrojonych terrorystów z nieuzbrojonymi policjantami (wspominam to z lekkim politowaniem na twrzy). Ciśnie mi się na usta tylko jedno pytanie: Czemu to wszystko jest takie czerstwe Panie Nolan, czemu?

Skończe na Prometeuszu - kolejny (może nie rozczarowanie) film który moim zdaniem nie zasługuje ani na uznanie, ani na hejt. Jest wybitnie średni i nic poza ujęciami i efektami specjalnymi nie zasługuje w nim na uznanie. Kiepski scenariusz, takie sobie aktorstwo... film klasy B z baaaaardzo dużym budżetem. Już prequel The Thing z 2011 roku wywołał u mnie więcej pozytywnych odczuć po seansie...

edit:
I pragnę nadmienić jeszcze, że wspomniany przez któregoś z recenzentów Blade Runner to również typowy przerost formy nad treścią tak podobny do ostatniej części nolanowskiego Batmana.
22-01-2013 22:04

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.